Wydawca: Czarne
Data wydania: 17 czerwca 2015
Liczba stron: 262
Oprawa: twarda
Cena det.: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Wyprawy zadziwienia
Wraz z wydaniem
"Cyklonu" pojawiła się dyskusja o poziomie merytorycznym tej
publikacji. Michał Lubina - naukowiec specjalizujący się w sprawach Birmy -
wypunktował nieścisłości w reportażu, autor podjął się polemiki. Kładzie to
pewien cień na odbiór tej książki, niezwykłej przecież, bo traktującej o bardzo
trudnym kraju, o niepojętej w szczegółach wiecznej batalii knowań i konfliktów.
Birma zdaje się mroczna, bo to kraj - na kartach tej książki - przede wszystkim
pytań, a nie odpowiedzi. "Cyklon" ma dużą wartość literacką. Długa
jest jednocześnie lista błędów merytorycznych. Andrzej Muszyński starał się przedstawić, czasem tylko zasygnalizować,
mnogość problemów i dylematów kraju, który tkwi w stanie niekończącej się
rewolty i gdzie 135 mniejszości etnicznych wciąż usiłuje znaleźć wspólną
przestrzeń do życia. W kraju, którym rządzą tak naprawdę wszechobecna zieleń, szczury,
upał i monsuny. Tam, gdzie z równą siłą zabijają reżim i wspomniany w tytule
kataklizm. Trudna opowieść o wielu obliczach Birmy spotyka się z zarzutami nieścisłości
merytorycznych. Nie sposób tego nie
zauważyć. "Cyklon" jednak wymusza ten rodzaj uważnej lektury, która
komuś, kto nie zna azjatyckiego celu ośmiu podróży Muszyńskiego, zapiera dech w
piersiach - bo to wszystko nie tyle egzotyczne, ile przede wszystkim bardzo
skomplikowane.
Pozostaje mi jedynie wskazać
mocne punkty tego reportażu jako dzieła literackiego. I mimo wszystko zwrócić uwagę na jego ogromną
wartość poznawczą. Publikacja sygnalizuje bardzo wiele mrocznych tez, które
zrozumieć można lepiej chyba wówczas, gdy pojmie się tę sygnalizowaną birmańską
przewrotność ludzkiej natury okazującej przede wszystkim dwie skrajności -
serdeczność i okrucieństwo. To także dowód niezwykłych umiejętności -
słuchania, pochłaniania egzotyki, racjonalizowania grozy i skupienia na
ludzkich historiach, które polifonicznie brzmią jak dramat niekoniecznie gdzieś
z dalekiej Azji...
Autor "Miedzy" stosuje
kompozycję klamrową, albowiem czas jest kołem i ta jego specyfika odbija się w
portretowanych losach kraju, który wciąż walczy, mnożąc wojny i konflikty o
bardzo różnym charakterze i pochodzeniu. Birma
Muszyńskiego skrywa się przed nami niczym twarz przypudrowana tanaką, chroniona
w ten sposób przed palącym słońcem. Autor podejmuje się kilku wypraw, lecz
poza tymi realnymi, podczas których między innymi będzie podróżował na słoniu
czy przebywał w areszcie domowym, są podróże w przeszłość - czasem bardzo
odległą, niekiedy archaiczną dla dzisiejszego stanu rzeczy, który nie ma jednej
definicji, bo Birma jest mnogością filozofii, poglądów, odcieni ludzkiego zła i
religijnej izolacji, by przetrwać nie tylko gorący klimat, ale i biedę,
niepewność oraz wszelkiego rodzaju niestabilność egzystencjalną.
Nie ma chronologii w tych
zapiskach, choć historyczne przełomy sygnalizowane są czytelnie i dość
linearnie. Zaczyna się od wędrówki po pogrążonym w mroku Rangunie, by skończyć
na poruszającej wyobraźnię fantazji o śladzie zwanym "madukha". Jest więc wszystko - mroczny realizm,
ściskające za gardło poczucie wyobcowania i oddalenia od samego siebie oraz
morze opowieści. Mitów i faktów łączących się w groźnym tyglu, tak jak łączą
się natura i człowiek, wciąż naznaczeni piętnem walki. Muszyński nadaje
imiona ludzkim nieszczęściom i choć są one egzotyczne, dotykają każdego
wrażliwego człowieka bez względu na szerokość czy długość geograficzną. Rozmowy
z byłym mnichem - rewolucjonistą,
fatalnym rebeliantem, elektrykiem - wygnańcem czy mieszkańcami najbardziej peryferyjnych
wiosek stanowią dowód wielkiej empatii, ale i najmocniejszy atut tego
reportażu. W ludziach i obok ludzi Muszyński stara się szukać odpowiedzi na
pytania o to, co wydaje się nieludzkie, jak siła cyklonu Nargis czy atawizm
walczących o przetrwanie szczurów, zalewających miasta i wioski, pustoszących
jak wojska etniczne te wszystkie osady, których dramatycznej historii nikt nie
napisze. Ale jest i inna poruszająca wyobraźnię narracja. To pamiętnik z
wyprawy ku Himalajom Birmańskim, przejmujące eksplorowanie świata na
marginesie, zapis mierzenia się z lękiem i nadzieją oraz obcowania z ludźmi
zahartowanymi przez życie z dala od jakiejkolwiek cywilizacji.
Trudno o niej samej mówić w
kraju, który dopiero od niedawna wprawia się w demokracji, stara się zwalczyć
ciemność w miarę regularnymi dostawami prądu i otwierać na świat mimo
wewnętrznego zamknięcia i skonfliktowania. Symbolem
specyficznej izolacji Birmy może być uważnie portretowana przestrzeń
tamtejszych kresów - by zbliżyć się do Himalajów, Muszyński musi zbliżyć się
przede wszystkim do innego niż naturalne pojmowania tego, co to znaczy radzić
sobie ze sobą i światem wokół. Bo rzeczywistość dalekiej północy kraju
odbiega mocno od tego, co serwują była stolica czy też ta obecna, wybudowana na
zamówienie w sercu buszu, monumentalna i pusta w gruncie rzeczy. Autor
"Cyklonu" udowadnia, że odpowiedzi na większość nurtujących go pytań
można odnaleźć tylko na birmańskiej prowincji. Co uznać za taką w kraju z
jednej strony wciąż się rozwijającym, z drugiej jednak pozostającym w mroku
biedy, korupcji, przemocy i wiecznych zbrojeń?
Wydaje się, że można zaufać Muszyńskiemu, który
prowadzi nas przez busz i najpodlejsze zakątki Rangunu z taką samą czułością i
ekscytacją, z jaką opowiada o ambiwalentnych uczuciach Birmańczyków, ich
wzajemnej nieufności, o trudnej do zrozumienia walce buddyjskich mnichów z
opresyjną władzą i o wszystkich tych paradoksach, które czynią z Birmy kraj
egzotycznie mroczny. Ten mrok zaskakująco silnie fascynuje młodego reportera podążającego
śladami mało wytartymi, z licznymi kopiami pozwoleń, czasem z duszą na ramieniu
i niekiedy przekonaniem o tym, że nie uda się osiągnąć celu. "Cyklon"
to wielowątkowa i wielopłaszczyznowa opowieść o Birmie, w której można się
zakochać z równą siłą, co się jej przestraszyć. Ambitny reportaż, w którym
szorstki język idzie w parze z liryzmem odczuć i niebagatelnie skupioną na
szczegółach uwagą. Być może podążanie tropem nazbyt wielu szczegółów zostało
okupione tekstem krytycznym Michała Lubiny. Muszyński prezentuje otwartość i
wrażliwość niejednego, którego Birma mogłaby przerazić. "Cyklon" jest
wyrazem fascynacji i wyjątkowego talentu do tego, by fakty przekuwać w
pasjonujące opowieści, z kraju, którego można się bać. Albo zacząć jego grozę i
wieloznaczność podziwiać.