Wydawca: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 15 stycznia 2019
Liczba stron: 400
Przekład: Magdalena
Moltzan-Małkowska
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Niepewność i poszukiwania
„Wszystko oprócz prawdy” to
kolejna anglojęzyczna narracja z dreszczykiem, przy której czytelnik nie musi
za dużo myśleć, bo wszystko zostanie mu najpierw pokazane, a potem
zinterpretowane. Paradoksalne jest to, że powieść w dużej mierze o tajemnicach
i przemilczeniach staje się otwartą narracją bardzo czytelnych sugestii. Gillian McAllister nie pozostawi naszej
wyobraźni zbyt wiele pola do popisu, ale to mimo wszystko niezła opowieść, bo
bardzo interesująco pokazuje, co może stać się ze związkiem, jeśli jego fundamentem
nie będzie obustronne zaufanie. Autorka
zdaje się także pytać – i tego wyjątkowo nie uwypukla ani nie sugeruje – czy
wiążąca się z nami osoba musi koniecznie znać naszą przeszłość i wiedzieć, kim
byliśmy wcześniej, w relacjach z innymi i pośród wydarzeń niemających przecież
żadnego wpływu na nowy związek. Czy partnerzy muszą dokładnie prześwietlić
swoją przeszłość? Czy to, kto kim był, ma zasadniczy wpływ na to, kim
będzie w nowej relacji? Czyta się „Wszystko oprócz prawdy” z narastającym poczuciem,
że w portretowany związek wtłoczono pewną emocjonalną przemoc, ale także kilka
rodzajów szantażu. Dlatego to interesująca powieść, bo choć stara się za
wszelką cenę wyjaśnić wszystko, co opisane, pozostawia jednak pewien
niepokojący margines rozmyślań o tym, kogo wybieramy na życiowego
współtowarzysza i czy patrzymy z nim tylko we wspólną przyszłość.
Rachel wiąże się z Jackiem i
zachodzi z nim w ciążę. Odkrywa, że tak naprawdę niewiele wie o ojcu swego
przyszłego dziecka. Niefrasobliwość bohaterki idzie w parze z jej wewnętrznym
rozedrganiem. Widać, że w grę wchodzą miłość, potrzeba stabilizacji i
przywiązania się do Jacka, ale Rachel wciąż jest zbyt czujna i zbyt wyczulona
na gesty, słowa i zachowania partnera, by można mieć pewność, że naprawdę
wybrała sercem i jest gotowa zainwestować we wspólną przyszłość. Interesujące
zaczyna być to, co i dlaczego skrywa przed nią partner. McAllister zobrazuje kobietę zdeterminowaną w działaniach, by poznać
prawdę, która może ją przerazić. Dlatego to książka nie tyle o budowaniu czegoś
nowego i o niepewności wynikającej z dziwnych zachowań partnerskich, ile przede
wszystkim opowieść o tym, że z pozornie zamkniętymi rozdziałami przeszłości
trzeba się jednak zmierzyć, by określić, nazwać i pożegnać niesioną w tajemnicy
traumę. Bo nie tylko Jack skrywa coś, o czym chciałby zapomnieć. Rachel
również popełniła błąd. Oboje zrobili coś, co rzutuje na całe ich dalsze życie,
ale oboje również starają się za wszelką cenę odrzucić to, co uwiera. Czy
będzie to możliwe?
Podoba mi się trójdzielna,
choć dość dydaktyczna kompozycja tej książki. Autorka umiejętnie stopniuje
napięcie, odsłaniając coraz więcej mrocznych faktów, wobec których poszukująca
prawdy staje w coraz większej bezbronności i narastającym przerażeniu. To, co
odkrywa Rachel, obrazuje także specyficzne cechy jej osobowości. Kiedy w
retrospekcjach pojawia się sytuacja sugerująca, kim kobieta jest i jak działa,
w czytelny sposób można sobie dopowiedzieć, co dalej będzie się działo.
Tymczasem sama narratorka wraca do tego ważnego fragmentu, przypomina go i
nazywa wprost to, kim jest. Niepotrzebne, a w zasadzie irytujące. Co jest w tej
książce jednak ważnego? Świetnie portretuje niepokorność, niepewność i
podskórne napięcie towarzyszące odkrywaniu tego, że osoba śpiąca obok w łóżku
staje się coraz bardziej obca. I przerażająca.
Gillian
McAllister fantazjuje na temat tego, czym jest poczucie bezpieczeństwa w
związku, jak wiele od niego zależy i w jakich sytuacjach możemy pójść na
kompromis ze swoimi poglądami i przeczuciami, by zachować bezpieczne status quo
i nie przeżywać dramatu świadomości, że niekoniecznie właściwie się wybrało.
Napięcie towarzyszące bohaterom powieści wzrasta wprost proporcjonalnie do
gromadzonych i numerowanych dowodów – na co? To ciekawe i niejednoznaczne.
Najważniejsze jest tu portretowanie niepewności. Idzie za nią poczucie osaczenia, ale widzimy, że bohaterka w
dużej mierze sama dla siebie jest toksyczna. Podając w wątpliwość szczerość
Jacka, ale także swoje zaangażowanie w związek. Widać pewne tendencje
ucieczkowe i rozpaczliwą wręcz potrzebę kontrolowania – siebie oraz osoby
uznawanej za swego rodzaju własność. Atmosfera jest bardzo duszna, a Rachel
coraz bardziej zagubiona. McAllister pokazuje, w jaki sposób kobieta niosąca w
sobie traumatyczne tajemnice konfrontuje się z tajemnicami drugiej osoby. Do
którego momentu jest poszukiwaczką, a kiedy decyduje się na ocenę postępowania
partnera?
Czyta się tę książkę bardzo
szybko, choć też ze świadomością, że niekoniecznie czeka nas jakieś wielkie
zaskoczenie w zakończeniu. Dlatego uważam, że „Wszystko oprócz prawdy” to nie
jest klasyczny thriller, lecz całkiem nieźle skonstruowana powieść obyczajowa.
Z określonym adresem, jeśli chodzi o kwestie systemu prawnego, i uniwersalną
wymową, gdy opowiada o tym, że boimy się często samych siebie, ale ten strach
przerzucamy na drugą osobę, bo wtedy jest bardziej racjonalny i możliwy do
zaakceptowania. Autorka stawia także pytania o to, jaką sferę prywatności mamy
prawo zachowywać w związku, i ukazuje jego destrukcję, gdy ktoś obsesyjnie
będzie uznawał swoją potrzebę dominacji nad tym, co druga osoba myśli i jak
działa. Zaburzenia w funkcjonowaniu związku idą w parze z całym bagażem
nieznośnych wspomnień. Bohaterowie tej książki chcieliby zapomnieć o wielu
sprawach, ale dla dalszego funkcjonowania razem muszą sobie te sprawy wyjaśnić.
Jedno z nich będzie do tego zmuszone, drugie zdecyduje się na szczerość z
powodu nieco innych okoliczności.
Gillian McAllister porusza
także trudną kwestię bezradności ludzkiej wobec śmiertelnej choroby. Opowiada o
tym, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie, zachowanie i podejmowane
decyzje, ale w pewnym momencie, i to całkiem niespodziewanie, nie będziemy
musieli czuć za nic odpowiedzialności. To
książka o tym, jak trudno jest stanąć wobec niesprawiedliwości losu, który
wytycza ramy i sposób dalszego życia. Dlatego Rachel tak rozpaczliwie
walczy o to, by jej życie było mimo wszystko szczęśliwe i spełnione. „Wszystko
oprócz prawdy” to książka opowiadająca o tym, że ludzie czasem nie są tymi, za
których się podają, ale wynika to z bardzo złożonych czynników i niekoniecznie
idzie za tym świadoma lub nieświadoma potrzeba krzywdzenia. Gdyby tylko dało
się wydobyć ze świata przedstawionego tej powieści z nieco większą liczbą pytań
bez jasnej odpowiedzi, byłaby to rzecz naprawdę dobra.