Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: 10 listopada 2021
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Piekło, w którym żyjemy
Nie znoszę filmów w stylu „zabili go i uciekł”. Przyznam zatem, że ze sceptycyzmem podchodziłem do powieści, w której Igor Brudny – świetny bohater doskonałego tryptyku będącego jednocześnie najbardziej mrocznym cyklem polskich powieści współczesnych – znowu pojawi się w niekonwencjonalnej fabule i będzie walczyć ze złem tego świata. Trochę fantazji na temat miejsca Brudnego w świadomości twórczej odebrał mi sam Przemysław Piotrowski, który chyba niepotrzebnie tłumaczy się ze swojego pisania w posłowiu, ale skoro już to robi, mogłem skonfrontować swoje domysły z rzeczywistością. „Zaraza” jest bowiem znakomitym przykładem tego, w jaki sposób wykreowany bohater literacki staje się częścią tożsamości tego, który go wykreował. Czasem trochę jego obsesją. Widać było w poprzednich powieściach cyklu o Brudnym, że autor przedstawia go w taki sposób, iż gdybym widział go piszącego o nim w tradycyjny sposób, w mojej wizji pojawiałoby się mocniejsze przyciskanie długopisu do kartki i nawet wysunięty koniuszek języka twórcy zawsze wtedy, kiedy dany akapit dotyczyłby tego niezłomnego policjanta. I może dlatego, że w międzyczasie sam zacząłem pisać, lepiej rozumiem teraz trochę obsesyjny, trochę sentymentalny, ale na pewno w pełni świadomy powrót do postaci, za którą Piotrowski skrywa pewną część samego siebie.
Czy jest to portretowana niezłomność idąca w parze z uporem i konsekwencją? Na pewno każdą z tych cech widać w pisarstwie tego autora. Także gdy czytało się jego dwie ostatnie książki będące trochę pisarskimi eksperymentami. Bardzo zresztą udanymi. Mam wrażenie, że Piotrowskiemu nie może się przydarzyć wypadek przy pracy. Jest w tym, co robi, tak samo perfekcyjny jak jego Igor Brudny. Dlatego wspomniany sceptycyzm szybko ustąpił miejsca zaintrygowaniu. Bo opowiedzieć kolejną mroczną historię po tak zamkniętym cyklu, jaki tworzą „Piętno”, „Sfora” i „Cherub”, to było z pewnością wyzwanie – może nawet większe niż stworzenie przez pisarza powieści z innymi bohaterami i inną konstrukcją fabularną.
Zatem nie jest tak, że „zabili go i uciekł”. Mamy tutaj do czynienia ze specyficznym powrotem. Bohater literacki został doświadczony w taki sposób, że pozostaje mu w zasadzie rozpocząć nowe życie. Nie zmartwychwstał; ból każdego miejsca i niepełnosprawność każdego rodzaju przypomina mu o tym, że darowane życie jest jednak czymś innym, żadną transcendentną metamorfozą. Igor Brudny w scenie otwierającej powieść walczy o to, by zrobić jak najwięcej kroków. Jednocześnie toczy bój najtrudniejszy z możliwych – konfrontując się z niepełnosprawnością, zaczyna kwestionować swoją tożsamość. Nagle ma do czynienia z czymś, na co jego wpływ jest niewielki. Jednak ten wpływ istnieje, a Brudny decyduje, że powalczy o siebie. W bliskości Julii Zawadzkiej – a oboje niosą dalej przez życie swoje symboliczne i widoczne blizny – pielęgnując nietuzinkowy związek, w którym mieszają się obcesowość oraz specyficzny rodzaj wrażliwości.
Przemysław Piotrowski buduje zatem na nowo tożsamość Igora, ale również Julii, która decyduje się na radykalne zmiany w życiu i wreszcie może mówić byłemu policyjnemu partnerowi, że kocha go nad życie. Nowy początek tworzy również pomysł fabularny z „Cheruba”. Przerażający klasztor, w którym Brudny doświadczył nadzwyczajnego rodzaju zła, już fizycznie nie istnieje. Nie ma po nim śladu. Czas na nowe otwarcie. Nowe tropy. Nową formę czujności wobec tego, co niesprawiedliwe i złe. Czy zatem po swoim wyjątkowo mrocznym tryptyku Piotrowski jest w stanie ponownie wtłoczyć czytelnika w tak przerażające realia jak wcześniej? Nie można się spodziewać tego, w jaki sposób to zrobi. Nie za pomocą przejaskrawień czy hiperbolizacji. „Zaraza” będzie opowiadać o okrutnym i przerażającym świecie bardzo wprost. Nawet nie wyobrażacie sobie tego, jak wprost.
Oto bowiem autor podejmuje się dość ryzykownego zagrania, bo swoją twórczość czyni polityczną publicystyką. Tak, w tej powieści o wymownym dla naszych czasów tytule Piotrowski odniesie się przede wszystkim do tego, czego doświadczamy codziennie, i nie będzie to pandemia. Nie będzie to również coś, czego ciężar przygniata nas bezpośrednio. Ale jesteśmy w tym razem. Tkwimy w patologiach, które są tu obnażane i komentowane. Opowieść autora to wyraz troski o losy współczesnej Polski. Ale również gniewu, bo „Zaraza” mocno brzmi jako powieść zaangażowana we współczesne problemy społeczne i polityczne. Przyznam szczerze, że jej wymowa przejmuje dużo bardziej w jednej z końcowych scen zupełnie niezwiązanych z dynamiczną fabułą pełną zagadek i zwrotów akcji. To scena, gdy Brudny i Zawadzka obserwują Polaków. A ta książka – z całą swoją artystyczną fantazją – jest dosłownym i bardzo mocnym podsumowaniem tego, że przyszło nam żyć w kraju, który przeraża. Tak samo jak widok twarzy mordercy, której ofiara tuż przed śmiercią tak uważnie się przygląda, bo to przecież niemożliwe, żeby mordował ktoś, kto jest tak piękny…
Piotrowski odziera ze złudzenia piękna wszystko to, co opisywane jest jak żądza zabijania, którą psychopatyczna jednostka z tej powieści będzie kryła przed światem przede wszystkim dzięki doskonałym zbiegom okoliczności i stworzonym do tego warunkom. „Zaraza” brzmiąca politycznie jest dodatkowo odważną powieścią nakreślającą przestrzenie psychopatologii, w której nieświadomie wszyscy się znajdujemy. Można odnieść wrażenie po lekturze tej książki, że to, co spotyka biedne dziewczyny doświadczone przez wyjątkowe formy opresji, może być udziałem każdego z nas. Bo każdemu z nas ktoś może w dowolnej chwili na ulicy „zgasić światło”. I okaże się, że wszystko dzieje się w nadzwyczaj prosty sposób. Dlaczego ktoś staje się oprawcą? Bo może. Przejmująca „Zaraza” opowiada o granicach możliwości, ale również o wyjątkowej bezkompromisowości głównych bohaterów, którzy za wszelką cenę chcą zwalczać zło.
Wyjątkowo krwawa intryga
kryminalna będzie w tej powieści sięgać aż przełomu XVI i XVII wieku.
Skonstruowana wybitnie inteligentnie, choć autor wykorzystuje dość oczywiste
zagrania narracyjne. Będą dobry i zły gliniarz, tajemnicza pacjentka szpitala
psychiatrycznego i przede wszystkim mnożące się i urywające tropy, gdy
bohaterowie muszą mierzyć się z zagadką wyjątkowo okrutnych morderstw młodych
kobiet. W tym wszystkim wypracowana już przez Piotrowskiego umiejętność mylenia
czytelniczych tropów, jednak tym razem w bezradności utkną również Brudny i
Zawadzka. „Zaraza” po raz kolejny ujawnia potencjał autorski i zapowiada długą
serię napisaną zapewne w świetnym stylu. Tyle tylko że ta powieść w dorobku
Piotrowskiego jawi się jako wyjątkowo mroczna. Warto przyjrzeć się temu,
jakie nowe życie daje swoim przepełnionym adrenaliną bohaterom. I w jaki sposób
ich bliską relację umieszcza w świecie, który takie relacje w różny sposób
rujnuje. A także pomyśleć nad tym, czy w Polsce z różnych powodów nie
tworzą się korzystne warunki do rozwoju różnego rodzaju wspomnianych
psychopatologii. Bo za nimi mogą iść często zniszczenie i śmierć.