Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania: 12 stycznia 2022
Liczba stron: 300
Oprawa: twarda
Cena det.: 49,90 zł
Tytuł recenzji: Wokół kontrastów
Na kraj, którego się nie zna, najwygodniej patrzeć przez pryzmat stereotypów. Dlatego ta książka jest taka potrzebna. Bardzo konkretna, napisana przez miejscową przewodniczkę, a portretująca jednak wyjątkowe historie ludzi i miejsc. Wychodząca poza sprawozdawczość przewodnika oraz ujawniająca niezwykłą miłość, jaką do Albanii żywi autorka, która opowie ten kraj, koncentrując się przede wszystkim na jego kontrastach, do czego później wrócę. Specyficzne bałkańskie państwo, które przez lata izolacji reżimowej było wyjątkowym skansenem, dziś – po zakończeniu rządów Envera Hoxhy – bardzo powoli stara się określić swoją lokalną i europejską tożsamość. Izabela Nowek chce tą książką wyjść naprzeciw stylizowanym narracjom, w których Albania pasuje do smutku i melancholii, więc nieprzypadkowo już na wstępie zaznaczy, że opowie ten kraj konkretnie i rzetelnie, a nie w określonej formie, jak zrobił to Andrzej Stasiuk. Daleko będzie temu reportażowi także do napisanej przez Małgorzatę Rejmer znakomitej książki, która również na pierwszych stronach jest wymieniana jako wartościowa publikacja o tym kraju. Odnoszę wrażenie, że Rejmer w „Błocie słodszym niż miód” opowiadała, co Albańczycy pamiętają, ale też – co mitologizują. Nowek skupi się bardziej na teraźniejszości a także na tym, dlaczego Albanii tak trudno wybiegać myślami w przyszłość i co powodowało oraz powoduje, że kraj znajduje się wciąż na europejskich peryferiach. Doceniając potencjał państwa, w którym pamięć zastępuje różnorodność myślenia o obecnej chwili, Izabela Nowek pokaże go z bardzo wielu stron. Będzie to propozycja dla tych, którzy o Albanii wiedzą niewiele albo nie wiedzą nic. Na tyle przekonująca, że po lekturze zajrzałem z ciekawości na stronę internetową autorki oferującą podróże po kraju, których esencję zawarła w jednym tomie.
Porównania tego, co opowiedziały Rejmer i Nowek, są bezzasadne, bo obie książki mają zupełnie inną stylistykę i na czym innym się koncentrują. Ta opowieść poświęca czasowi dyktatury Hoxhy właściwie dwa rozdziały: nie chce i nie widzi konieczności sięgania do okresu, który dla Albańczyków jest definitywnie zakończony. Nie tylko dlatego, że kraj zasiedla już nowe pokolenie, które nie pamięta albo nie chce pamiętać krzywd przeszłości. Nowek pragnie skoncentrować się na tym, jak różnorodnie Albania żyje dzisiaj. Nie jest jednak ignorantką – bardzo czytelnie zaznacza to, czemu Rejmer poświęciła cały swój reportaż, a mianowicie czas nieustannej inwigilacji, w którym donosiciele byli wszędzie, życie codzienne stale naznaczała niepewność, a cień tamtego modelu funkcjonowania wciąż w jakimś stopniu zasłania albański horyzont i perspektywa nowego życia nie jest wolna od tego, co było. Jeden z rozmówców mówi o Hoxhy: „(…) zamknął nas w bunkrze”. Ta książka wykorzysta metaforyczny i dosłowny wymiar tego pojęcia, sygnalizując jednocześnie, że w Albańczykach tkwi ten tak różnorodnie portretowany przez Rejmer sentymentalizm w odniesieniu do okrucieństwa. Duch dyktatora wciąż tkwi między Albańczykami, wdziera się w ich świadomość i do ich domów. Tak szczelnie kiedyś zamkniętych przed otoczeniem, dziś będących miejscami wielkiej gościnności, bo współczesny albański dom – jak dowiadujemy się od Nowek – należy do Boga i do gościa.
W czasach dyktatury Albania miała być jedynym ateistycznym krajem na świecie. Dzisiaj mieni się różnorodnością kulturową, także religijną, choć jest państwem muzułmańskim i w związku z tym kojarzy się z wieloma sprawami, które właściwie nie odgrywają tam istotnej roli. Przede wszystkim Albańczycy podchodzą raczej liberalnie do tradycjonalistycznych surowych nakazów i zakazów islamu. Krótki wykład o bektaszyzmie wystarczy, by pewne kwestie lepiej zrozumieć. Nowek bardziej skupi się na tym, jak religijność wpływa na codzienne zwyczaje, jak kształtuje różnorodną albańską kulturę, a także jak kreuje wciąż odmienny od reszty regionu czy kontynentu obraz kraju, który w zasadzie zawsze chciał żyć po swojemu i teraz również to robi.
Zwróciłem we wstępie uwagę na obrazowanie kontrastowe, bo kraj, który Izabela Nowek zrozumiała i pokochała, jest jednocześnie miejscem znacznych podziałów oraz utrwalonych opozycji. Kontrast oddaje tutaj to, w jaki sposób postrzegane są wszelkie role związane z płcią. Kontrastowana jest Tirana z resztą kraju. W kontraście ukazane są połączone sfery sacrum i profanum – warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób Nowek konkretnie to wyjaśnia. Kontrastowo – i to bardzo – prezentują się tutaj doświadczenia przeszłości w zestawieniu z tym, w jaki sposób Albania chce określać się dzisiaj. Ta książka koncentruje się na tym, co w dwóch wymiarach wyznacza kilka rodzajów wyjątkowości tego kraju. A wobec wszystkiego zachowany jest dystans, cenna na pewno w pracy przewodnika umiejętność niwelowania napięć w opisach tego, co zazwyczaj te napięcia wywołuje i utrwala. Albania ma wiele sfer życia, które być może wciąż nie przystają do tak zwanych europejskich standardów. Ale okazuje się również w niepowtarzalny sposób piękna. Zaskakująco różnorodna. A autorka ze swoim umiłowaniem do prowincji, na której czas płynie sennie i nieco inaczej niż na przykład w Tiranie, będzie umiała pokazać każdy aspekt tego kraju. Najbardziej podoba mi się to, w jaki sposób Albania opisywana jest za pomocą leksykalnych i semantycznych komplikacji, o których Nowek opowiada tutaj bardzo często. Nie tylko dlatego, że język albański jest trudny, sankcjonujący ważność wielu dialektów i nielubiący na przykład fonetycznych przyzwyczajeń.
Swoiste uwięzienie w micie matki, gloryfikowanie maczyzmu, albańska przedsiębiorczość granicząca z przestępczością, nazbyt oczywiste i od wieków wciąż te same wzory w postrzeganiu roli drugiego człowieka – jest sporo kwestii, które mogą od Albanii odstręczać. A jednak pojawia się tu dużo zaskoczeń. Nowek z powodzeniem stosuje zamiennie styl anegdotyczny i sprawozdawczy, by dać czytelnikowi możliwość wyrobienia sobie własnego zdania na temat tego, co pozornie wydaje się bulwersujące lub kontrowersyjne. Ale są też fragmenty wyjątkowe, dyskretnie sugerujące pewne kwestie – nie odsłaniają problemu, nawet nie próbują go konkretnie nazwać. Taka będzie na przykład opowieść o seksualności: o tym, co pojawia się i domaga usankcjonowania między podziałami w tak oczywisty i archaiczny sposób określającymi to, co kobiece, i to, co męskie. Podoba mi się tu swoboda opowiadania o wszystkim – bez dramaturgii czy sugerowania tez. Nowek nigdzie nie jest nauczycielką albańskości, jest za to wyborną literacką przewodniczką po tym kraju. Można uśmiechnąć się na myśl, że lubiący obserwować innych Albańczycy sami są tu teraz uważnie przez nas obserwowani. A wszystko w zamierzeniu ma być opowieścią o zwykłych ludziach i ich zwykłych problemach czy radościach. Bo taką Albanią Nowek żyje i taką chce nam zaprezentować.
Patrząc w przyszłość, autorka
snuje fantazje i określa perspektywy. Nazywa może to, co dla samych Albańczyków
trudne jest do nazywania. W kilku rozdziałach jest świetną socjolożką.
Historyczne fragmenty odpowiednio skraca i umiejętnie łączy w dobrych proporcjach
z tym, co opowiada o teraźniejszości. Albania jest krajem, który na
określenie swojej tożsamości w XXI wieku potrzebuje być może trochę więcej
czasu niż inne izolowane państwa Europy wschodniej i południowej. A może ma ją
bardzo solidnie ugruntowaną, tylko jeszcze nie jest do końca pewna tego, na ile
kompromisów i nowatorskich rozwiązań może sobie pozwolić. Nowek rozpoczyna od
mozaiki i to słowo będzie tu kluczem. Otrzymujemy opowieść o małym górskim
kraju z wyjątkowym językiem narodowym, wyjątkową historią i bardzo wyjątkowym
połączeniem nieśmiałości państwowej z jednoczesną dużą pewnością siebie.
Uzupełniające reportaż zdjęcia z pewnością udowodnią, że całość jest
pasjonującą opowieścią o naprawdę niezwykłym miejscu. Tuż obok nas, choć
dopiero od kilku lat dostępnym w bezpośrednim połączeniu lotniczym.