Wydawca: Książkowe
Klimaty
Data wydania: 10 marca 2017
Liczba stron: 304
Przekład: Paulina Dominik
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Wolność miasta
Powieść Burhana
Sönmeza nasuwa nieodparte skojarzenie z prozą Tahara Ben Jellouna „To oślepiające, nieobecne światło”. Nie chodzi tylko o opresyjną przestrzeń
więzienia, w którym znajdują się mężczyźni usiłujący odnaleźć jakąś przeciwwagę
dla symbolicznych i dosłownych ciemności. Sönmez, tak jak Ben Jelloun, zderza wielkie
okrucieństwo z równie wielką potrzebą duchowej ekspiacji. Z tą formą ludzkiej
łagodności, która kryje się gdzieś wewnątrz. Turecki pisarz jest introwertyczny. Przestrzeń wolności, jaką mogą
wypracować sobie jego więźniowie, jest przestrzenią stworzoną w opowieściach,
które przekazują sobie jako świadectwa łączności z zewnętrznym światem. Tym
Stambułem kipiącym życiem gdzieś ponad ich głowami. Betonowa cela,
bezustanna walka z chłodem i niepewność kolejnych zbliżających się tortur mają
na celu dezintegrację osobowości. Bohaterowie książki sięgają do tradycji
oralnej uwalniającej od lęku i porządkującej rzeczywistość. Ich rzeczywistością
jest podziemie. Trafili tam z ulic miasta portretowanego jako żywy organizm –
wciąż na nowo się odradzający, pełen różnych form witalności, skrytych kłamstw
i złudzeń, ale także rozmaitych odmian szczęścia i spełnienia. Burhan Sönmez
zderza ludzką kruchość z bezwzględnością systemu opresji, wobec którego trzeba
przyjąć jakąś linię obrony. Odebrana wolność musi zostać zdefiniowana na nowo.
Odnaleziona, być może w opowieściach. Uzupełniające się narracje budują nam
opowieść o mieście i o czasie. Przejmującą od samego początku do stawiającego
kilka fundamentalnych pytań zakończenia.
Uwięzieni
zdają sobie sprawę z tego, że nie wolno im opowiadać o tym, jak żyli na
wolności i czego tam doświadczali. Tajemnice są gwarantem przetrwania. A jednak
rodzi się ta specyficzna bliskość pozwalająca na wyznania. Solidarność
osadzonych bardzo czytelnie obrazuje scena, w której więźniowie starają się
rozgrzać nowego osadzonego, tuląc go do siebie, oddając część własnego ciepła.
W ciasnej celi przebywają Student, Fryzjer, Doktor i Dayו Küheylan.
Ich historie są różne, ale dzisiaj łączy ich przede wszystkim potrzeba
bliskości i solidarności. Każdy z nich trafił do więzienia z powodu
niesprzyjających okoliczności, każdy też stara się dać odpór bezlitosnym
strażnikom i zdefiniować ich okrucieństwo jako przejaw tego, co w człowieku
najgorsze i w więzieniu nieskrywane. Tak,
będzie to opowieść o człowieczeństwie – o tym, czego się w nim wstydzimy i co
napawa nas grozą. Snute opowieści starają się oddać różnorodność form ludzkiego
życia i w symbolicznej konwencji ukazać, ku czemu zmierzamy. Czasem ku
samozagładzie. Nazbyt często ku okrucieństwu.
Okrucieństwem
naznaczona jest cała więzienna przestrzeń. Nie tylko dlatego, że torturuje się
w niej osadzonych. Im zostały odebrane elementarne ludzkie prawa, ale mimo to
potrafią walczyć o własną godność i udowadniają sobie nawzajem, że ich siła
zwycięży niesprawiedliwość. Tymczasem ponad nimi miasto. Stambuł, wokół którego
koncentrują się opowieści – niektóre w konwencji baśniowej, inne przypominające
parabole. W symbolice ukrytych w nich sensów kryje się definicja życia, do
którego osadzeni pod ziemią nie mają już dostępu. Różnią ich wiek, status,
życiowe doświadczenia. Łączy nie tyle ból po kolejnych torturach, ile
rozpaczliwa egzystencjalna świadomość tego, że są osamotnieni. Oswajają swą
samotność tak, jak walczą z chłodem. Zbliżają się do siebie w każdym możliwym
wymiarze. Czy cena tych zbliżeń nie będzie jednak za wysoka?
To
ujmująca powieść o tym, że każdy z nas żyje swoim niewyrażonym cierpieniem. Każdy
żyje w swoistej celi, w której walczy o przetrwanie. Czytelna symbolika
Stambułu jako zamkniętej przestrzeni rozsadzana jest kolejnymi sensami snutych
opowieści. Stambuł to nie tylko miasto charakteryzujące się określonymi
cechami. To także początek, a dla wielu koniec życiowej wędrówki. Tej
naznaczonej cierpieniem, którego nie można od siebie oddalić. Czym jest ludzkie
życie? Namiastką wolności? Czymś, czego nie doceniamy przed uwięzieniem, a być
może wiecznym więzieniem nas samych? Burhan
Sönmez proponuje nam tureckie odczytanie Dekamerona. Tym bardziej przejmujące,
że wieloaspektowo nakreślające istotę zła, które powoduje banicję, ale nie
uwalnia od siebie. Dziesięć więziennych dni to dziesięć opowieści oraz
stworzonych wokół nich narracji. W każdej odbija się jakieś pragnienie. Każda z
nich opowiada o tym, co w człowieku cenne i godne potępienia. Narracje
więźniów to ich sposób obrony przez tym złem największym. Wyrządzany
człowiekowi ból nie jest powodem do tego, by się poddawać. Poza fizycznym bólem
jest jeszcze coś innego. Są tęsknoty wyrażane w opowiadaniach. Postaci
usiłujące zasygnalizować, co było ważne wcześniej, a czego nie ma dzisiaj.
Od
bolesnej teraźniejszości nie ma ucieczki, jeśli nie ucieknie się w opowieści.
Czas miniony nabiera dodatkowych znaczeń. Jest czymś, w czym można się
schronić, ale niesie w sobie też niebezpieczeństwo rozpamiętywania. To dlatego
Doktor czy Fryzjer zdradzają dużo więcej niż powinni. Opowiadają o własnych
utratach i usiłują uporządkować przeszłość, by stawić czoła temu, co jest
teraz. W tej betonowej ciasnej celi, gdzie trzeba nadać sens istnieniu. „Stambuł,
Stambuł” jest zatem powieścią o usilnym porządkowaniu chaosu pośród rozpaczy.
Ta książka nie tyle przygnębia, ile przede wszystkim zmusza do rozmyślań nad
tym, co gotowi bylibyśmy oddać, by poznać wolność. A potem: jak ją zdefiniować,
by wyrażała nasze szczęście.
Burhan Sönmez opowiada o Stambule z
miłością i empatią. To dowód niezwykłej wrażliwości na niuanse w narracji, ale
także książka portretująca jedno z najbardziej różnorodnych miejsc na świecie.
Wciąż na styku kontynentów, pomiędzy wieloma kulturami. Dynamiczny i barwny
Stambuł to wspomnienie w mrocznej celi. Taki jednak rodzaj wspomnienia, który
jest w stanie przeciwstawić się bezradności. Wszyscy bohaterowie książki
wyrośli ze Stambułu i do niego wracają. Sönmez składa hołd miastu, ale także
ludzkim próbom definiowania samych siebie pośród różnorodności doświadczeń i
przeżyć.
PATRONAT MEDIALNY