2007-08-15

"Big mac" Serhij Żadan


Zupełnie nie rozumiem, z czego wynika tak duża popularność tej książki. Nie pojmuję, co skłania do radosnych peanów na cześć opowieści ukraińskiego poety, który w roli prozaika zupełnie się nie sprawdza. „Big Mac” opiewany przez Jurija Andruchowycza jako zjawiskowa proza nowego tysiąclecia jest mu przez autora dedykowany i ma się nieodparte wrażenie, iż obaj rodacy tworzą wzajemne kółko adoracji, zaś Żadan zyskuje sławę na fali popularności swego doświadczonego kolegi pisarza.

Książka składa się z sześciu opowiadań, jakie łączy postać narratora- wagabundy i myśliciela, który z pewnością jest wyrazistym porte parole autora. Ukraiński emigrant z dużą dozą ironii przygląda się „zgniłemu” Zachodowi i portretuje pełne przypadkowości i dwuznaczności codzienne życie, w jakim sam uczestniczy. Bo książka ta stanowi dość swobodny i niczym nieograniczony zapis przeżyć, doświadczeń i myśli człowieka beztrosko wędrującego przez życie, przywiązanego jedynie do paczki papierosów, fatalnego jedzenia i ślepo zdanego na swój zmysł obserwacyjny. Wędrując ulicami m. in. Wiednia czy Berlina czytamy o dziwnych i ekscentrycznych ludziach, ocierających się o groteskowy absurd wydarzeniach, prawie widzimy i słyszymy wszystko to, co otacza snującego swe opowieści wędrowca. Meandry codzienności wikłają się dodatkowo poprzez wspomnienia, a linearność akcji zaburza częste retrospektywne przywoływanie w pamięci minionych zdarzeń i osób.

Czemu to wszystko służy? Ano w sumie niczemu. Mniej lub bardziej głębokich egzystencjalnie przemyśleń na temat kondycji współczesnego świata napłodzono już w literaturze bardzo wiele. Nie ma w tej książce niczego odkrywczego. Narrator próbuje subtelnie zjednać sobie sympatię czytelnika, próbuje na siłę udowadniać, jak bardzo autentyczny jest w swych wypowiedziach. Po lekturze pozostaje jednak poczucie wielkiego rozczarowania. Nie jest to bowiem literatura ani piękna, ani potrzebna, ani oryginalna. Podobne zapiski czynić można na biletach bądź w podręcznym dzienniku podróży, a stanowić mogą wartość głównie dla piszącego- nie dla szerszego grona czytelników, które jednak autor „Big Maca” zdobył w nadzwyczaj prosty sposób: szczerością.

Szczera ta książka jest do bólu. I to jest jej jedyna zasadnicza zaleta.

Brak komentarzy: