Wydawca: Wielka
Litera
Data wydania: 24 lutego 2016
Liczba stron: 590
Tłumacz: Jan Dzierzgowski
Oprawa: twarda
Cena det.: 59,90 zł
Tytuł recenzji: Krzywda wojny
Ci, którzy z
zainteresowaniem przeczytali "1945" Magdaleny Grzebałkowskiej, z pewnością
sięgną po publikację Bena Sheparda. Autor poszerza perspektywę rozważań o
powojennych losach europejskiej ludności, prezentując ją z wielu perspektyw i
przy pomocy imponującej listy materiałów źródłowych. Ta książka jak żadna inna udowadnia, że druga wojna światowa była
dla Europy ciosem, po którym kontynent nie mógł się podnieść przez wiele lat. Shepard przygląda się migracjom milionów
ludzi, którzy w chaosie i rozpaczy błąkali się po Europie, ale opowiada także o
pojedynczych losach, pochylając się z empatią nad człowiekiem, który przez
dłuższy czas, a może i przez całe swoje życie nosi tę wojnę w sobie.
Krajobraz powojennego chaosu
jest przerażający. Brytyjski autor opowiada o losach dipisów – przesiedleńców usiłujących
powrócić do ojczyzny albo też przed tym powrotem się wzbraniających. To opowieść o tym, że odzyskana wewnętrzna
wolność może być czymś, czego się nie rozumie i nie docenia. Shepard opowiada o
radości w cieniu zmarłych i o tym ludzkim pragnieniu istnienia, które wypierało
ogrom wojennej traumy. Nie wszystkim – z różnych powodów – dane było pożegnać
wojnę szybko. Wielu przesiedleńców mogło powrócić do swych krajów dopiero
po 1989 roku. Wielu żydowskich dipisów boleśnie doświadczało trudu tworzenia
własnego państwa na terytorium, z którego wypierano Arabów. „Powrót” to
książka, w której poznamy także losy i działania tych, o których opinia
publiczna zwykle milczy. Dużo bardziej wyraziste są przecież postacie katów,
różnego rodzaju oprawców, niszczycieli porządku i ludzkiej godności. Shepard
tymczasem oddaje głos ludziom zaangażowanym w pomoc oraz odbudowę. Altruistom i
dobroczyńcom, dzięki którym tragiczny los dipisów choć częściowo się polepszał.
Ta publikacja zwraca uwagę na ogromną trudność w niesieniu pomocy ludziom,
którzy z różnych powodów nie potrafią jej przyjąć. Opowiada o ludzkim
współczuciu i empatii wobec tych wszystkich wystraszonych i nieufnych ofiar
wojny, dla których nikt tak naprawdę nie znalazł miejsca, by mogły odbudować
same siebie oraz swoje życie.
Świetne
jest to, że otrzymujemy wielość różnorodnych punktów widzenia na sprawę pomocy
humanitarnej oraz pomagania przy trudnych powrotach do ojczyzn. Widzimy, jak
wyglądają sprawy zza biurek i jak to wszystko prezentuje się w terenie.
Opowieść Bena Sheparda wnikliwie ilustruje ludzką bezradność wobec tego, co
wojna z ludzkością uczyniła. Autor bada ślady przesiedlonych różnych
narodowości i wskazuje fakt, iż druga wojna światowa to był szereg zaciętych
wojen lokalnych. Pokłosie tych konfliktów obrazują losy dipisów. Wśród nich
także tych, którzy bali się wracać do krajów w orbicie wpływu Związku
Radzieckiego i na swobodny powrót musieli czekać latami, właściwie całe dorosłe
i świadome życie spędziwszy ze stygmatem emigranta.
Rozważania Bena Sheparda
umiejscowione są w bardzo różnych kontekstach. Bada on powstanie i rozwój
UNRRA, która potem rozrastała się do niepokojących rozmiarów i mierzyła z
problemami organizacyjnymi oraz poczuciem klęski, w której partycypowali także
ci niosący pomoc. „Powrót” zwraca uwagę na powojenny lęk przed tym, by nie
powtórzyła się sytuacja z czasu po pierwszej wojnie światowej, gdy ludzie
umierali podczas epidemii i gdzie klęska humanitarna odbiła się na każdym
możliwym aspekcie powojennego życia. Prawdą jest także to, że o wielkości
powojennych zniszczeń debatowano już dużo wcześniej, zanim one same stały się
faktem. Trudno porównywać sytuacje po obu wojnach, jednak dużo bardziej
zorganizowana pomoc po tej drugiej uratowała wiele ludzkich istnień. Wciąż
jednak wiele, nazbyt wiele, umierało albo ginęło w rozmaitych okolicznościach.
Pokłosie wojny to różne tragiczne i bezsensowne śmierci tych, którzy przeżyli
piekło, by potem oddać życie w bardzo prozaiczny sposób.
Shepard opowiada najpierw o
czasie, w którym miano zaradzić skutkom masowych przesiedleń, a nie pochylano
się jeszcze nad ludobójstwem. Holokaust jako termin jeszcze nie istniał. Opinię
publiczną szokowały odkrywane przez aliantów obozy pracy na zachodzie Europy.
Tymczasem Rosjanie nie komunikowali o tym, co zastali w Auschwitz. Tuż po wojnie
liczył się przede wszystkim dramat ocalonych. Miliony zamordowanych znalazły
uwagę dopiero po latach. A tymczasem konieczna była pomoc na wielką skalę. W
powojennym chaosie stworzył się także biurokratyczny i decyzyjny chaos w
sprawie pomocy poszkodowanym. Tysiące mężczyzn z różnych krajów Europy zmuszono
do pracy na terytorium Niemiec i większość z nich chciała wracać, by poszukiwać
rodzin. Co jednak z tymi w miarę pełnymi rodzinami, które powinny wracać do
siebie? Shepard opisuje ten przerażający
proces udawania się na pewną śmierć rosyjskich zesłańców, których nie chciała
ojczyzna. Przedstawia skomplikowaną sytuację Ukraińców. Sporo miejsca poświęca
społeczności żydowskiej oraz ludności krajów nadbałtyckich, wówczas przecież
podporządkowanych Związkowi Radzieckiemu. Prezentowane wędrówki oraz
towarzyszące im dylematy tworzą bolesną mapę miejsc, które wyparło się z serca
i pamięci, oraz biografie zagubionych w sobie ludzi, dla których kierunek
emigracji był co najmniej niejasny.
„Powrót”
to jednak przede wszystkim gigantyczny reportaż o gospodarczej, społecznej i
politycznej kondycji wszystkich państw zaangażowanych w drugą wojnę światową i
podnoszących się po niej – wraz ze swymi obywatelami oraz dipisami, dla których
usiłowano znaleźć miejsce. Wielu wyemigrowało do Stanów
Zjednoczonych, część do Australii. To byli ci gotowi na drogę i na życiowe
zmiany. Mnóstwo dipisów jednak izolowało się nie tylko od świata, ale i – w
jeszcze większym stopniu – od współtowarzyszy. Shepard tylko dyskretnie
nakreśla, w jakim stanie psychicznym była większość z nich. Zaznacza, że śmierć
przyjmowali czasem z obojętnością. Podobnie patrzyli na osoby decyzyjne, które
miały im pomóc w budowaniu nowego świata. Nikt tak naprawdę nie pożegnał się
mentalnie z tym minionym. Z jego bestialstwem i niesprawiedliwością. Żadna
droga powrotu do domu nie zrekompensowała bólu powstałego po jego odebraniu.
Warto przyjrzeć się
temu, w jaki sposób i z jakiej perspektywy Ben Shepard portretuje Polaków.
Skupia się na dipisach, ale zwraca uwagę także na obozową literaturę –
Borowskiego czy Nowakowskiego. Ten ostatni sygnalizował, że nie ma ludzkiej
solidarności w klęsce. Dlatego „Powrót” to opowieść o masowym wyobcowaniu i o
wielkich ludziach chcących zaradzić zamętowi. Nawet jeśli ich praca będzie
syzyfowa. Nade wszystko to książka o ludzkiej woli życia. O chęci przetrwania
mimo wszystko i tej dramatycznej potrzebie obudowania się czymś stałym. Mądra i
wielowątkowa opowieść o końcu wojny, który dla wielu wciąż nie następował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz