2019-10-18

„Hana” Alena Mornštajnová


Wydawca: Amaltea

Data wydania: 25 października 2019

Liczba stron: 305

Przekład: Tomasz Grabiński

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 37,90 zł

Tytuł recenzji: W cieniu śmierci

Alena Mornštajnová napisała powieść, która ściska za gardło. Ilekroć czytam o potwornościach Auschwitz, za każdym razem wciąż na nowo nie wierzę w to, z czym się konfrontuję. Stale i uparcie zadaję sobie pytanie, jak to wszystko było możliwe. A „Hana” prowadzi mnie przez świat koszmarnych doświadczeń Holokaustu w taki sposób, że wszystko, co przecież doskonale już znam z literatury i historii, na nowo staje się doznaniem jakiejś okrutnej inicjacji. Dlatego ta powieść tak bardzo oddziałuje na emocje. Obrazuje okrucieństwa wojny widziane oczyma ludzi, którzy najpierw nie są w stanie uwierzyć, potem wierzą iluzji, a na koniec są skonfrontowani z brutalnością nicości. „Hana” to przejmujący raport ze świata, w którym śmierć zdominowała życie. Opowiada także o życiu zdeterminowanym przez śmierć. Ale przede wszystkim o tym, że po traumatycznych doświadczeniach Auschwitz można jednak odnaleźć dla siebie ratunek. Można znów uwierzyć w to, że życie ma wartość i że warto żyć.

Alena Mornštajnová proponuje dwie uzupełniające się narracje. Dwóch kobiet doświadczonych odejściem bliskich ludzi i jednocześnie bardzo dalekich sobie mentalnie. Jedna z kobiet jest w zasadzie dziewczynką, bo losy Miry poznajemy wówczas, gdy uważnie przygląda się światu, przed którym chce ją chronić nadopiekuńcza matka. Symboliczne chodzenie po krach – robienie czegoś zakazanego, ale jednocześnie przywodzącego na myśl ryzyko utraty stabilności i pewności – to obraz dalszego życia Miry, które w pewnym momencie się stabilizuje, a ta metafora przechodzi na jej ciotkę, Hanę Helerovą. To ona – „czarna zmora” – musi zaopiekować się dziewięciolatką po rodzinnej tragedii. W tej dwójce to właśnie dziewięcioletnia dziewczynka będzie musiała powiedzieć „damy radę”. Jej życie staje się cudem. Czy odczaruje mroczne poczucie winy i niechęć do życia, które u ciotki ukształtowały doświadczenia drugiej wojny światowej?

Czeska autorka interesująco portretuje dziewczynkę, której historia rodzinna ukryta jest pośród niedopowiedzeń. Ta dziewczynka stanie się dorosłą kobietą gotową szukać odpowiedzi i zrozumieć to, jakie doświadczenia ukształtowały jej rodzinę. Nastoletnie życie w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku szybko przekształca się w dojrzałość, na którą Mira nie jest gotowa, ale przyjmuje ją z pełną odpowiedzialnością, bo na niej spocznie rola tej, której nie zdążyła tak naprawdę poznać. A obok ciotka. Jedyna krewna. Kobieta, która chciałaby zniknąć. Wiecznie w czerni, milcząca, odrzucająca wszelkie dynamiczne przejawy życia. Hana skonfrontowana z obowiązkiem opieki nad kimś, kogo do tej pory nie darzyła uczuciem. Ale jednocześnie postawiona w trudniejszej konfrontacji. Zmuszona do tego, by zmienić życie w cieniu śmierci. Odnajdująca cień nadziei na to, że można normalnie funkcjonować. Wstrząsające wspomnienia Hany są dowodem na to, że wydobyła się ze świata, w którym śmierć zawłaszczyła jakiekolwiek przejawy witalizmu.

Mornštajnová stawia sobie trudne zadanie. Chce odnieść się do doświadczeń Holokaustu, ale ukazać je czytelnikowi jako rzecz zupełnie nieprzewidywalną, a potem niemieszczącą się w zdrowych granicach pojmowania świata. Udaje jej się to. Hana – straumatyzowana przez Auschwitz – jest nie tylko ofiarą. Jej losy obrazują wyjątkową bezradność połączoną z siłą, a także serią zaskakujących zbiegów okoliczności, dzięki którym bohaterka zachowuje życie. Istnienie naznaczone śmierciami, do których – w swoim mniemaniu – się przyłożyła. Dręczące Hanę wyrzuty sumienia z powodu losu tych, którzy mieli mniej szczęścia, to ciąg posttraumatycznych doświadczeń, z którymi bohaterka powieści nie jest w stanie sobie poradzić.

„Hana” opowiada o tym, że można wydobyć się z obozu Auschwitz martwym. Można iść przed siebie, oddychać, przyglądać się ocalonemu światu, ale być w kręgu śmierci, z którego nie jest się w stanie wydostać, kiedy doświadczyło się tak skrajnych form okrucieństwa. Dlatego bohaterka Aleny Mornštajnovej przede wszystkim cierpi. Jej egzystencja jest wspomnieniem traumy żegnania się z tymi, którym nie było dane przetrwać. To także historia kobiety, dla której śmierć stała się doświadczeniem granicznym, bo związała się ze wszystkimi czułymi uczuciami, po jakich nie został ślad. „Hana” to wyjątkowo wstrząsające świadectwo osamotnienia – jego obraz widzimy w tak zwanych normalnych, jeszcze przedwojennych warunkach życia, ale przede wszystkim w czasie, w którym wojna staje się już tylko wspomnieniem. Nie wdziera się jakoś nagle w świadomość i doświadczenia Miry. Dziewczynka zupełnie nie rozumie zachowań swojej wycofanej i lękliwej ciotki. Hana również nie jest w stanie zrozumieć, kim ma być dla niej dziewczynka, która kiedyś zagarnęła miłość siostry cudownie ocalonej przed koszmarem, z jakim musiała zmierzyć się Hana.

Alena Mornštajnová opowiada o poczuciu winy za przeżycie. Wydobywającym się z przerażającego piekła, w którym marzy się już tylko o tym, by nie istnieć. Obozowe doświadczenia bohaterki skonfrontowane są z nadziejami i możliwościami życia w Czechosłowacji, która w swym komunistycznym kostiumie ponownie zaczyna przypominać mroczną przestrzeń uwięzienia. Ale to nie jest książka o tym, jak mrok i niewola zabijają człowieka. Bardziej o możliwościach po życiowej traumie. O tym, że doświadczenie śmierci innych może być boleśniejsze niż ostateczny koniec, a ten znowu może naznaczyć życie w taki sposób, że staje się ono pełną lęków i zwątpienia wegetacją. „Hana” to także opowieść o kobietach z dwóch pokoleń, które musiały podjąć się wielu wyzwań i zobowiązań samotnie, bez jakiejkolwiek pomocy czy wsparcia. To zatem książka o sile przeciwstawienia się nicości i odchodzeniu. Tak skonstruowana, że najpierw przeraża, potem… Alena Mornštajnová doskonale sportretowała kobiecą niepewność i wyobcowanie, które potem stają się czymś dającym siłę. Tu nie ma prostych metamorfoz, choć „Hana” jest o możliwościach, o doświadczaniu czegoś innego, lepszego. Dlatego to mądra książka nie tyle o przywiązaniu do życia, ile o tym, w jak zaskakujący sposób ono samo może nas przywiązać do siebie.

Mamy tu także do czynienia z rozprawą na temat pamięci – tego, w jaki sposób i jak intensywnie pamiętamy traumę. Bohaterki Mornštajnovej chcą albo rozpaczliwie zapomnieć, albo dokładnie i na całe życie zapamiętywać. Jest to również opowieść o tym, że pamięć o nieludzkich doświadczeniach Holokaustu nigdy nie stanie się czymś oczywistym. Wydobyte zostają te aspekty okrucieństwa, które wciąż na nowo wzbudzają niezgodę i strach. „Hana” to historia okrutnego oddalenia się od bliskich. O utratach, które zrekompensować może tylko nowe życie. Albo życie pozbawione widma i oddechu śmierci. Niezwykle przejmująca książka.

PATRONAT MEDIALNY

Brak komentarzy: