2020-09-21

„Blizna” Przemysław Żarski

 

Wydawca: Czwarta Strona

Data wydania: 2 września 2020

Liczba stron: 464

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Trauma przeszłości

Czasami w ramach eksperymentu czytelniczego sięgam po drugą z serii powieści danego autora, aby sprawdzić, czy jest wystarczająco elastyczny, by dopuścić nowego czytającego do swojego świata przedstawionego. Myślę, że to umiejętność ważna i potrzebna w przypadku powieści cyklicznych, bo potencjał stałych czytelników nie zawsze gwarantuje sukces kolejnej książki. A poza tym sztuką jest zaprosić do wcześniej już wykreowanej rzeczywistości literackiej kogoś, kto chciał się dołączyć później. Przemysław Żarski daje taką możliwość, ale robi też coś więcej. Po lekturze drugiej powieści o perypetiach komisarza Roberta Krefta nie sposób nie czekać na kolejną. Nie chodzi tylko o dynamiczne i pomysłowe wolty w zakończeniu. Rzecz w tym, że Żarski odsłania najbardziej intymne z tajemnic głównego bohatera. A w „Bliźnie” dodatkowo je komplikuje, bo nie wszystko stanie się jasne. I wówczas po lekturze drugiej książki chce się czytać następną. Podwójna frajda – komfort odnalezienia się w cyklu, którego nie śledzi się od początku, i rozbudzone oczekiwania czytelnicze. Zwłaszcza że ta dynamiczna narracja stara się być inna od wszystkich, choć kopiuje wzorce już wielokrotnie wykorzystane.

Przede wszystkim postać straumatyzowanego policjanta. Można pomyśleć, że to już sztampa we współczesnej polskiej literaturze kryminalnej. U Żarskiego niczego takiego nie doświadczymy. Może nie obdarza on swego komisarza aż takim ładunkiem traum, jak robi to ze swoim Gabrielem Bysiem Bartosz Szczygielski w tryptyku kryminalnym, jednak wspomniany autor stawia na rozbudowany klimat noir, Przemysław Żarski chce się raczej przyjrzeć temu, jak dramatyczne zdarzenia z dzieciństwa przekształcają się w pamięci i następnie uderzają ze zdwojoną mocą, pamiętane doskonale, ale interpretowane inaczej z chwilą dojrzewania i nabierania doświadczeń. Boleśnie naznaczony pamięcią Robert Kreft nie może zbudować satysfakcjonujących relacji z kobietami (choć stara się to zmienić) i nie jest w stanie uwolnić się od wydarzeń, które wtargnęły do jego dzieciństwa, kończąc je zbyt wcześnie. Po tym, gdy nie jest dane przeżyć dzieciństwo do końca, można być już tylko smutnym człowiekiem albo człowiekiem, który swój smutek skrywa pod płaszczem nadmiernej ostrożności wobec innych ludzi. I taki jest Kreft – zorientowany na to, co teraz, a jednocześnie wciąż na nowo przeżywający odejście matki oraz to, co przeżył z bliskimi kolegami latem 1995 roku.

Pierwszoosobowa narracja, która odsłania nam w retrospekcjach to, co było udziałem dwunastolatków i co na zawsze pozostało bagażem nałożonym na ich wątłe ramiona, przypomina trochę strukturę „Topieli” Jakuba Ćwieka, portretującego zresztą również lato – tyle że dwa lata później i w związku z czymś zupełnie innym. Obaj pisarze oddają chłopięcą przyjaźń pośród takich zawirowań losu, które na zawsze zmienią świadomość, a pamięć uczynią czymś nieznośnym, trudnym do udźwignięcia. Żarski przedstawia konfrontację chłopców z przemocą i ze złem. Cała trójka doświadcza takiej kondensacji jednego i drugiego, która nie może prowadzić do niczego innego niż znaczące traumatyczne doświadczenie niemocy. W spirali zachowań przemocowych dzieciaki podążają najprostszą ścieżką – chcą się od nich uwolnić. Gnębieni przez starszego psychopatę chłopcy stają się jednocześnie silni, bo muszą (każdy we własny sposób) wyrazić w końcu sprzeciw wobec zła. Tymczasem konsekwencją jego doświadczania jest wspomnienie, które nigdy się nie zatrze. I fizyczne ślady na przedramionach. Te, które Kreft ukrywa przed światem pod tatuażami.

Jeśli rozpatrywać „Bliznę” jako sugestywną powieść o piętnie przemocy, należy zwrócić uwagę na bohatera z drugiego planu, który pozornie nie ma większego związku z główną intrygą. Losy wiejskiego samotnika naznaczonego przez błędy przeszłości, pobyt w więzieniu i dokonane przestępstwo, silnie rezonują w małej społeczności, dla której nie ma czegoś takiego jak skrucha i żal za przewinienia. Podejrzany oraz stygmatyzowany mieszkaniec wsi mierzy się z piętnem zła nieco inaczej niż Robert Kreft. Nie ma możliwości mentalnych czy intelektualnych, by unieść ciężar etykiety czarnej owcy. W środowisku, z jakiego pochodzi, postawa zerojedynkowa wobec kogoś naznaczonego w przeszłości przez zło nie daje możliwości ekspiacji. Duszna atmosfera i niemożność udowodnienia światu, że złym się nie jest, prowadzi u Żarskiego do dramatycznego wydarzenia. Szkoda porzucić tę historię, gdy uwaga ma skupiać się na dynamizmie głównego wątku. O grzechach Roberta Krefta wie przede wszystkim on sam. Błędy wiejskiego bohatera zostają ocenione i napiętnowane przez innych. Czym byłaby pamięć o czasie przeszłym, gdyby otoczenie wiedziało, jaki udział w mrocznych zdarzeniach lata 1995 roku miał dwunastolatek, który wraz z kolegami znalazł się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie?

Autor „Blizny” koncentruje się na bardzo wyrazistych i dość bezkompromisowych wizerunkach męskich postaci. Żarski daje swoim mężczyznom prawo do gniewu, a tuż za nim stoi gotowość do tego, by stosować przemoc. Mężczyźni w „Bliźnie” zatem często naruszają nietykalność cielesną, ale i bardzo żywiołowo reagują emocjonalnie na sytuacje trudne lub skrajne. Powieść portretuje bowiem środowiska, w których testosteron odgrywa znaczącą rolę, ale ci wszyscy bohaterowie są całkiem sprawnie zindywidualizowani. I każdy z nich przeżywa dylematy, które – gdyby je rozbudować – mogłyby z „Blizny” uczynić powieść obyczajową nawet na miarę beletrystyki Szczepana Twardocha.

Ale Żarski chce też sportretować kobiety – przede wszystkim krzywdzone. Tu również widzimy różnorodność autorskiej kreski, bo zarysowane są sytuacje dosłownego zniewolenia i anatomia przemocowego związku, z którego udaje się wydobyć jednej z bohaterek. Świat podzielony ze względu na płeć tworzy wspólną płaszczyznę, kiedy autor fantazjuje o roli doświadczenia traumatyzującego i takiego, po którym nie można normalnie funkcjonować. Dosłowne i symboliczne rozumienie blizn kieruje nas ku pytaniu o to, w jaki sposób zatrzeć w mentalności dramatyczną przeszłość, skoro jej ślady pozostają na skórze. I od blizny w oczywistym znaczeniu po metaforykę pozostałości po ranie, która wciąż na nowo staje się bolesna, Przemysław Żarski chce opowiedzieć o niemożności ucieczki przed samym sobą. Jak również pasjonującą historię o psychopacie, którego działań i przewidywań nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć.

Spójna, ciekawa i zapadająca w pamięć narracja, w której przestrzeń prywatnych wspomnień i doświadczeń głównego bohatera świetnie łączy się z intrygą kryminalną – zarysowaną w nieoczywisty sposób i frapującą, bo pokazującą, jak obsesja łączy się z okrucieństwem. A w tym wszystkim wyrosły z cierpienia i ponownie to cierpienie przeżywający komisarz kryminalny, który wie, że będzie musiał osobiście skonfrontować się ze złem po latach.

Brak komentarzy: