2021-11-15

„Piramidy dni” Daina Opolskaitė

 

Wydawca: Marpress

Data wydania: 15 listopada 2021

Liczba stron: 260

Przekład: Kamil Pecela

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 41 zł

Tytuł recenzji: Bliscy i oddaleni

Kiedy myśli się o tym, że o matkach, córkach, ojcach i synach napisano już naprawdę wszystko, pojawia się taka pisarka jak Daina Opolskaitė, która udowadnia, że o niepokojach tych relacji można opowiedzieć na trzynaście różnych sposobów. Bardzo mi się podoba to, że tym razem tytuł zbioru opowiadań nie jest po prostu tytułem jednego z nich, lecz wydobywa się z myśli bohaterki, która już sama w sobie w tekście „Madlena i ja” jest bardzo ciekawą figurą do interpretacji. Mnogość tez, przypuszczeń i możliwości odbioru tej książki jest w zasadzie nieograniczona. Litewska pisarka świetnie operuje półcieniami, umiejętnie buduje w wyobraźni czytelników rozmaite niejasności, ale przede wszystkim bardzo dobrze konstruuje tu napięcia wynikające z niedomówień. Za każdym razem doświadczamy tkwienia w atmosferze oczekiwania na coś jeszcze bardziej niepokojącego, być może złowrogiego. W każdym z tych tekstów czai się zarówno smutek, jak i niezapisana wprost determinacja, by w jakiś sposób od tego, co smutne, się odbić. „Piramidy dni” to opowieści, w których w zasadzie nie ma początku i końca, choć są tu opowiadania – jak „Dług” czy „Potop” – gdzie bardzo mocne zakończenie stanowi jednocześnie początek nowej, nienapisanej historii. Daina Opolskaitė chce opowiedzieć o tym, że w relacjach z najbliższymi ludźmi możemy być najbardziej rozpaczliwie samotni. A jednocześnie jest to książka, której motto stanowić może wypowiedź bohaterki „Tego, co prawdziwe”: „Człowiek sam dla siebie jest bez znaczenia”. Autorka przygląda się mu jednak w jego osobności. Powstają z tego niezwykłe historie, choć przecież niemal wszystkie osadzone w tak zwanym zwykłym i przewidywalnym życiu.

Bohaterowie wszystkich tych opowiadań mogliby powiedzieć to, od czego zaczyna swoją opowieść narratorka miniatury „Przez lód”: „Co się stało tobie i mnie?”. W tym dramatycznym pytaniu ukryta jest wielopoziomowa przestrzeń bardzo różnych światów przedstawionych, ale w gruncie rzeczy jednego żalu, jednej pretensji: o to, że naprawdę najtrudniej być jak najbliżej siebie. Mamy tu historie o tym, że ta bliskość może być absolutnie toksyczna, bo bohaterki „Koron” nie są w stanie znieść się pod jednym dachem. Z drugiej strony mamy opowieść o kompulsywnym zapełnianiu pustki w domu, kiedy poznajemy losy kobiety z opowiadania „Kraty”, która przygarnia białowłosego chłopca tak odmiennego od reszty dzieci i jej marzeń, by mieć przy sobie w domu dziecko. Opolskaitė portretuje sytuacje rodzinne nie do zniesienia i nie do wytrzymania – jak choćby we wspomnianym już „Potopie”. Z drugiej jednak strony dość przewrotnie portretuje tak zwaną szczęśliwą rodzinę, co dzieje się w tekście „Madlena i ja”.

Wyróżniająca „Piramidy dni” jest także impresjonistyczna dbałość o dekoracje. Odnieść można wrażenie, że o świecie natury litewska prozaiczka pisze z taką samą estymą, jak robią to wszyscy pisarze nordyccy. Piękno otaczającej przyrody skontrastowane jest zawsze z ludzkim niepokojem. Jednocześnie w świecie, w którym wiatr może mieć fakturę i zapach, mnożą się nieopisane, ale wyraźnie sygnalizowane niuanse tego, w jaki sposób oddalamy się od siebie, będąc jednocześnie w silnym związku z drugim człowiekiem. Opowiadanie „To, co prawdziwe” stanowi chyba esencję tego zbioru. Mamy tu bowiem pozornie trywialną i bardzo banalną historię dziewczyny, która pokochała pewnego motocyklistę, a ten odszedł zbyt szybko, zbyt niespodziewanie. Opolskaitė zwraca się ku banalności życia, oczywistości ludzkich pragnień i emocji. Ale wszystko stara się oddać w bardzo niezwykły sposób. Także wspomnianą śmierć, która towarzyszy również bohaterom innych tekstów.

Na przykład „Zmierzch” to pozornie historia życia spełnionego w relacjach z najbliższymi, ale naznaczonego tym, co najbardziej bezkompromisowe – przedwczesnym wyrokiem śmierci. Można dostrzec, że w „Piramidach dni” te śmierci stają się nieoczywiste, choć w sposób symboliczny także bardzo mocne, kiedy czytamy o tym, że ktoś jednak nadal żyje i funkcjonuje, ale z różnych powodów nie uznaje tego za życie. Najciekawsze jest niuansowanie, w jaki sposób związki stają się jałowe i przestają być satysfakcjonujące. U Opolskaitė oddalenia wynikają z różnych przyczyn. Także z tego, że weszło się w zbyt intensywny związek z własnym przeżywaniem swojej roli w tej ważnej relacji. Czasami bywa tak jak w opowiadaniu „Nigdy” – matka i żona ma ogromną potrzebę opuszczenia swojej rodziny, znalezienia się z daleka od niej, porzucenia życia naznaczonego tym, że wciąż trzeba być od kogoś w jakiś sposób zależnym. Ci bohaterowie, którzy decydują się na pełną życiową niezależność, również nie uzyskują satysfakcjonującego statusu życiowego. Myślę, że w całym tym drobiazgowym opowiadaniu o życiu, na którego szarości nie zwracamy uwagi, jest spora odwaga pisarska, aby poruszyć tematy tabu, kontrowersyjne z różnych powodów, ale jednocześnie za każdym razem oddające złożoność ludzkiej psychiki.

W „Brzmieniu przedmiotów” pojawia się jeszcze jedno ciekawe zdanie, które w pewien sposób niesie nas przez całą tę książkę: „Strasznie jest codziennie doświadczać nienasycenia bliskim człowiekiem”. Będą tu również historie tych, którzy chcieli za dużo, zbyt wiele, za bardzo intensywnie. Ludzi rujnujących relacje z powodu swej zaborczości. W ten oto sposób Opolskaitė proponuje czytelnikom kilka wątpliwości, kiedy ma się w wyobraźni i świadomości ukształtowaną jakąś konkretną definicję rodziny. W „Piramidach dni” rodzina to stałe niepokoje i wynikające z tego niedosyty – także emocji, których otrzymuje się albo za dużo, albo rozpaczliwie za mało, nie jest się świadomym swojej roli w rodzinie lub też tę rodzinę się kontestuje, myśląc o niej czasem jako o piekle. To również książka, w której pojawią się odcienie zawiści i zazdrości. Jest tu w zasadzie wszystko, co może podważać stereotypowy obraz rodziny. Bo i mamy do czynienia z pisarką, której daleko do stereotypu – choćby biorąc pod uwagę konstrukcję tych opowiadań. Jedne wtłaczają nas w sytuacje, których znaczenia nie możemy podjąć do końca, inne wyrzucają poza nawias, gdy nie możemy uczestniczyć w tym, czego doświadczają bohaterowie, a chcielibyśmy mimo wszystko być blisko tego.

Daina Opolskaitė bardzo dba o to, by jej subtelność językowa nazywała to, co jest bardzo trudne do nazwania, bo samo w sobie jest groźne, złe, wulgarne czy obcesowe. A jednak jest w tej książce niebywała dawka lirycznego piękna. Zwłaszcza gdy motywacje bohaterów stają się niezrozumiałe, a ich relacje z innymi ludźmi są w mroczny sposób enigmatyczne. Czasem coś oczywistego opowiedziane jest w bardzo nieoczywistej formie – jak w opowiadaniu „Wycieczka”. Są tu również teksty, które mogłyby być zalążkami świetnych powieści, jednak autorka całkiem świadomie trzyma się konwencji opowiadania i wie, dlaczego to robi.

Gdybym miał przyglądać się bohaterom poprzez płeć, to z pewnością dużo ciekawsze są dylematy i rozterki kobiet. Zwłaszcza matek. Symboliczny wymiar pojęcia matki jest u Opolskaitė bardzo ważny. Zupełnie inna matka otwiera ten zbiór opowiadań, a inna, będąca pozornie w tle rozważań narratora mężczyzny, zamyka książkę. Kobieta w roli matki jest tu wielokrotnie doświadczona najtrudniejszymi traumami albo pozbawiana pewności tego, że mimo wszystko sprawdza się w swojej roli. Tu też córki stają się matkami. „Piramidy dni” to opowieści osadzone w kilku pokoleniach, jednak tak samo intensywnie i sugestywnie portretujące powtarzalność pewnych dramatów. Uciekający od siebie lub innych bohaterowie nie zdają sobie sprawy z tego, że ucieczka jest tu pułapką. A wszystko opisane w taki sposób, że można odnieść dzięki Dainie Opolskaitė wrażenie, iż opowiadanie może mieć większą niż powieść moc sprawczą, więcej tworzyć w czytelniczej wyobraźni. Bardzo udany zbiór historii o tym, że w każdej relacji jesteśmy jeszcze bardziej nieoczywiści niż sami ze sobą i swoimi rozczarowaniami. Piękna opowieść o tym, za czym tęsknimy, i o samej istocie tęsknoty jako jednego z najważniejszych ludzkich doświadczeń.

Brak komentarzy: