2008-05-14

"Mamidło" David Albahari

O przejmującej traumie bałkańskich doświadczeń wojennych napisano już kilka interesujących książek. Vladimir Arsenijević opowiedział o niej w nihilistycznym tonie melancholii i zadumy, Nenad Veličković natomiast w pozornie dowcipnej i skrzącej specyficznym poczuciem humoru opowiastce podróżnika ukazał obłęd i bezsens wojny w sposób przejmujący i żywy. Temat, z jakim mierzyli się już autorzy „Pod pokładem” i „Sahiba” podejmuje po raz kolejny David Albahari, czyniąc jednak z zakorzenionych w bałkańskim smutku opowieści niesamowitą prozę konfesyjną, w jakiej rodzinna spowiedź matki stanie się jednocześnie możliwością do zrobienia wnikliwego rachunku sumienia przez syna, który daje nowe świadectwo istnienia rodzicielki i poprzez jej opowieści buduje własną, prawdziwą i przejmującą. „Mamidło” jest jednym wielkim akapitem, bo i jest to książka, która wydaje się być napisana jednym pociągnięciem pióra. Dynamizm zdarzeń przy pozornej statyczności akcji zmusza, aby tę książkę przeczytać natychmiast, bo przerywana lektura w znaczący sposób wpłynie na percepcję całości.

Konstrukcję psychiczną bohatera – narratora zdają się najpełniej wyrażać słowa: „Patrzysz na historię, mówili, niby jakiś romantyk, a na los jak na pastoralny obrazek, na którym gdzieś z boku czyhają złe duchy”. Jest w tej opowieści czasem zbyt wiele ckliwego sentymentalizmu, ale jest w niej także ustawiczny niepokój stawania się na nowo, zapisywania tego, co wypowiedziane i mówienia o tym, co zostało napisane. Punktem wyjścia bowiem są taśmy z nagraniami, rodzinne skarby sprzed lat, które pozwalają na nowo odżyć osobie, która pożegnała się już z życiem, ale z którą na pewno nie pożegnał się mentalnie autor. Odtwarzanie taśm stanie się swojego rodzaju próbą wyjścia naprzeciw przeszłości i porządkowania jej w teraźniejszości. Opowiadanie o tym, co nagrane zaczyna przypominać samodzielną strukturę semantyczną, w której autorowi trudno jest się odnaleźć. Dramatyczne praesens historicum narracji nieustannie manewruje między światem zapisanym a światem wypowiedzianym, między koniecznością bytu mimo wszystko a bytem stwarzanym w głębi osamotnionej jaźni. W tym wszystkim rodzi się także opozycja między słowem pisanym i mówionym, która ma pomóc w zrozumieniu złożoności świata. Bohater bowiem wyjdzie naprzeciw słowom matki głównie po to, aby wyzwolić się z marazmu i emocjonalnej pustki.

Matka. Dzielna i dumna kobieta, która wyznaje prostą filozofię godnego przyjmowania ciosów od losu. Kilkakrotnie z taśmy zostaną odtworzone jej słowa: „Ból jest po to, by bolał, w tej kwestii nic nie można zrobić”. Bolało ją całe życie. Bolało rozstanie z pierwszym mężem, bolała druga wojna światowa, bolała żydowskość i bolało przede wszystkim to, jak Jugosławia rozpadała się na atomy pośród wojennej pożogi i opadającego na wszystko kurzu historii. Autor uczy się od niej, co znaczy trwanie mimo bólu. Próbuje ukoić ból sumienia i ból bycia outsiderem gdzieś z dala od ojczyzny, ale przede wszystkim przywraca sobie samemu wartość za pomocą słów. Między poszczególnymi nagraniami a rozmowami z kanadyjskim przyjacielem otworzy się nowy, inny świat doznań i świat, w którym autor będzie w stanie oswoić swoją samotność.

„Mamidło” to także opowieść o zderzeniu różnych kultur, jakie zachodzi w autorze i jakie ustawicznie nakazuje mu rewidować pojęcie przyjaźni, która łączy go z pisarzem Donaldem. Albahari wielokrotnie podkreśla, że on pisać nie potrafi, że napisałby o matce, przeszłości, smutku, zapomnieniu i samym sobie, gdyby dane mu było odpowiednie narzędzie. W tej autoironicznej grze z czytelnikiem chodzi przede wszystkim o zmuszenie do namysłu nad tym, w jaki sposób wyrazić samego siebie i jak bardzo na to wyrażenie wpłynie bolesność rodzinnej przeszłości. Jest to książka o doświadczaniu inności i książka, która pozwala inność oswajać. Należy tylko umiejętnie odczytać kod, jaki tworzy nam Albahari między dźwiękiem, literą a ich znaczeniem.

Po co autor nagrał w przeszłości te taśmy? „Zmuszając matkę do mówienia, chciałem ją mieć tylko dla siebie, przekuć jej poczucie straty w swoje poczucie zysku”. Specyficzny egoizm, jakim tłumaczyć można jego postępowanie, jest też stale obecny we współczesnym mu percypowaniu świata. To bowiem książka, w której „ja” odmieniane będzie przez wszystkie przypadki i opowieść o tym, jak owo „ja” rozmywa się, by potem stać się na nowo jednością wzmocnioną o wiedzę o przeszłości.

„Mamidło” to powieść trudna, ale bardzo prawdziwa. Wymagająca, lecz dająca po lekturze satysfakcję przeżycia czyjegoś życia w pełni. A przecież o to chyba chodzi Albahariemu. Chce, abyśmy go uważnie podglądali i przede wszystkim wysłuchali. Tak, jak on przed laty wysłuchał swojej matki.

Wydawnictwo W.A.B., 2008

Brak komentarzy: