Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 22 października 2014
Liczba stron: 912
Oprawa: twarda
Cena det: 69,90 zł
Tytuł recenzji: Czekając na Mesjasza...
"Księgi Jakubowe"
to intelektualne wyzwanie. Czytelnicza przygoda, która zdaje się nie mieć
końca. Wymagająca, bo trzeba jej poświęcić czas i uwagę, jakiej nie oferujemy
większości lektur. Multum odniesień do
historii, kultury, religii, obyczajowości osiemnastowiecznej na ziemiach
polskich i nie tylko. "Księgi Jakubowe" są efektem fascynacji i
chwilami, zda się, swoistej obsesji. Imponującym!
Siedem ksiąg, sześć lat pracy nad nimi, ponad 900 stron i opowieść, która
zadaje pytanie nie tyle o to, jak mimo różnorodności kulturowej i religijnej w
XVIII wieku charyzmatyczny Jakub Frank zbudował wokół siebie rzesze wiernych
zjednanych obietnicami godnego życia w tolerancyjnym świecie, ale o to, w jaki
sposób swym stylem życia i przekonaniami udowadniał, że w Polsce, w której - to
słowa jednego z bohaterów książki - "wolność
i nienawiść religijna są sobie równe", możliwie będzie religijne
pojednanie. Za nim zaś stać miało duchowe odrodzenie, niezwykła przemiana i
rosnąca wiara w nowego Mesjasza, która dla jednych stanie się groźnym
ekscentryzmem, dla innych zaś - jedyną nadzieją na łez padole, gdzie życie
ludzkie usilnie domaga się transcendencji, by uwierzyć, że cierpienia i
niesprawiedliwość społeczna są czymś warunkowane i wynikają z jakiegoś
nieznanego planu bożego.
Olga
Tokarczuk zabiera nas do świata, którego już nie ma, ale który w niezwykły
sposób ożywa w narracji przesyconej szczegółami codziennego życia ludzi o
różnym statusie majątkowym, różnych przekonaniach, różnej drodze życiowej -
zbliżonych jedynie nadzieją oczekiwania na cud bez definicji, ale cud
wykraczający poza rzeczywistość. Tą polską, rozpiętą między
niebywale odległymi od siebie granicami. Między kulturami, religiami i
miejscami, gdzie wielość języków symbolizuje barokową wieżę Babel. Nieprzypadkowo
autorka wprowadza nas we mgle najpierw do Rohatyna - tam wśród kościołów,
synagog i cerkwi mieszają się też języki, a tym polskim zdaje się mówić
niewielu. Tam, w 1752 roku, rozpoczyna się epicka opowieść o człowieku, który
otoczony przez innych ludzi, w samotności mierzył się z losem i wciąż pewien
był niezwykłego na XVIII wiek przekonania, iż prawda wyzwoli nas gdzieś ponad
religiami i podziałami. Jakub Frank -
postać wieloznaczna, enigmatyczna, portretowana w powieści w niepokojący
sposób; obserwowana przez innych, oceniana, skryta w różnych narracjach,
mistycznych zapiskach dziennikarskich czy też w listach. Obecna prawie od początku
do końca, ale także przez cały czas tajemnicza, bo z zagadką Franka Olga
Tokarczuk mierzyła się latami na wielu różnych poziomach i postanowiła dać temu
wyraz poprzez znaki zapytania, nie definicje czy interpretacje.
Lekcje z frankizmu należy
odrobić jeszcze przed rozpoczęciem lektury. Czytelniejsze będzie dla nas to, co
w tej monumentalnej powieści jest historyczną prawdą, a co autorskim
zmyśleniem. Jakub Frank jest od początku postacią mocno kontrowersyjną. Usiłuje
odgadnąć, co w każdej religii jest najcenniejsze dla ludzkości, wchodząc w nie
i sięgając do źródeł wiary, dla których stara się dać nowe wykładnie. Niezwykłe
są te poszukiwania Franka. Z roku na rok zdobywa coraz większe zainteresowanie,
coraz większy szacunek. Prowadzi Żydów ku chrześcijańskiemu obrządkowi chrztu.
Oczekuje szacunku i godnego traktowania tych, którzy stoją po jego stronie. Nie
jest jednak łatwo wierzyć Jakubowi Frankowi, podążać za nim bezkrytycznie,
zgadzać się z jego ekscentryzmem i pojmować myśl, która wybiega gdzieś dużo
dalej w przyszłość. Życie Franka śledzimy od momentu ślubnego początku nowej
drogi życia do śmierci w Offenbach - śledzimy tym samym drogę jego wędrówki,
przede wszystkim w sensie geograficznym, ale w przemierzaniu kolejnych granic
na mapie ważniejsze są jednak granice dojrzałości do misji duchowego
przewodnika. Frank wciąż je przekracza, wciąż oferuje wiele, stale zaskakuje i
nie może dziwić fakt, iż jego poczynania zafascynowały Tokarczuk tak bardzo, że
poświęciła wiele lat na spisanie historii tego człowieka po swojemu.
Elisza Szor wyraża
przekonanie, do którego wracać się będzie, analizując postępowanie Jakuba
Franka. "Potrzebujemy mocarza, który
wygląda na słabeusza, kogoś bez lęku. On nas stąd wyprowadzi".
Podążanie za Jakubem wymaga wyrzeczeń i Tokarczuk celnie zaznacza te momenty
historii, w jakich Frank jest całkowicie i świadomie odizolowany. Nie mam na
myśli tylko trzynastu lat więzienia w Częstochowie. W bolesnej samotności
Franka kryje się zagadka niezwykłego rozumu, który pojmuje dużo więcej i w dużo
szerszej niż inni perspektywie. Jego
biografia to nie tylko spektakularna próba połączenia tego, co najcenniejsze z
trzech religii - muzułmańskiej, chrześcijańskiej i żydowskiej. Te księgi to
bolesny traktat o zdobywaniu kilku rodzajów wolności. I o cenie - tej
jednostkowej, ale też pewnych grup społecznych - jaką płaci się za wolność
światopoglądową i wolność wiary w XVIII wieku.
"Księgi Jakubowe"
to proza licznych opowieści i niesamowitych wątków, które mnożą się obok
wydarzeń historycznych w magicznym, mistycznym i metafizycznym porządku. Olga
Tokarczuk precyzyjnie rozdziela role swym historycznym i fikcyjnym bohaterom.
Kreśli wyraziste sylwetki w taki sposób, że dość wyraźnie można odczuć, kogo
darzy szczególną sympatią. Choćby ksiądz Benedykt Chmielowski, który w
wielowyznaniowym i lingwistycznie zawikłanym Rohatynie, usiłuje nawiązać
kontakt z Eliszą Szorem i swoje "Nowe Ateny" wymienić na księgę
pozwalającą mu dotrzeć do Żydów, jakich nie zna i których świata nie potrafi
opisać. Poczciwy Chmielowski wyłania nam się z mgły o zapachu końskiego łajna,
by potem prowadzić drogą swoich myśli. Ksiądz zapisujący świat niczym kronikę.
Obok niego zaskakujący i kontrowersyjny Frank, za którym podążają tłumy. A poza
drogami rozumienia świata poprzez religię - ważna postać drugiego planu, medyk
Aszer Rubin, lekarz-mizantrop, ustawicznie piętnujący ludzką głupotę. Także
Nachman-Jakubowicz, mistyczny kronikarz, błądzący i oddający subiektywnie zdarzenia,
w jakich często czuje się zagubiony. Moliwda-Kossakowski, nawrócony w Smyrnie,
nękany wątpliwościami, naznaczony jakimś wewnętrznym tragizmem oraz
niejednoznaczną motywacją w działaniu. Jest także ktoś, kogo sama autorka
nazywa narratorem... czwartoosobowym. Staruszka Jenta, która nie umarła do
końca. Żegnając się z życiem, nie rozstaje się z nim do końca. Widzi opisywane
zdarzenia z niezwykłej perspektywy. Jest w tym dużo metafizyki. Potrzebnej tak
bardzo, aby podkreślić niejednoznaczny charakter "Ksiąg Jakubowych".
Powieści o różnorodności, jaka jest nam dziś daleka. O religijnym żarze i niepokoju
zwątpienia. O ludzkim nieszczęściu i rozpaczliwej wierze w uporządkowany świat,
który ktoś kiedyś poukłada wedle boskich praw.
Olga Tokarczuk napisała historię o świecie, jaki
znamionuje ustawiczny brak i o człowieku, który był w stanie wielu brak ów
rekompensować. Nieprzypadkowo narracja kończy się u progu oświecenia, z którego to
początkowo drwi się i ironizuje. Czy
rozum zastąpi wiarę, w której skryło się więcej okrucieństwa niż mógł znieść
wokół sam Jakub Frank? Czy jego historia nie daje nam do zrozumienia, że być
może w historii wydarzyło się coś, czemu odebrano należne znaczenie i o czym
warto na nowo opowiedzieć z kilku różnych punktów widzenia? "Księgi
Jakubowe" to niebywale oryginalna rzecz, ale i powieść wymagająca dużo od
czytelnika. Z pewnością jedno z wyraźniejszych wydarzeń na książkowym rynku
wydawniczym tego roku. Niezwykła, trudna, wymagająca oraz pasjonująca opowieść
zmarłych ożywionych przez Tokarczuk w wyraźnym celu i z czytelnymi motywacjami.
Książka archaicznie niezwykła. Nie do czytania w pośpiechu. Z fragmentem
Historii, o którym wciąż niewiele wiemy.
KUP KSIĄŻKĘ
KUP KSIĄŻKĘ
24 komentarze:
Ależ mam chęci na tą książkę. Oglądałem sobie ostatnio w Empiku, przeczytałem kilka zdań i chyba po 10.11 sobie sprawię.
Księgi Jakubowe czekają mojej półce, ale chyba potrzymam je jeszcze trochę i zacznę jak znajdę chwilę wolnego, bo to kawał książki :)
Cudowna książka, wspaniały materiał na scenariusz filmowy. Marzę, że kiedyś ktoś nakręci film na jej podstawie. Był już Daas, ale nie specjalnie mi się podobał.
Barwna i niepokojąca opowieść, którą można przeczytać kilka razy i zawsze odkryć coś nowego.
przeczytam, jak skończę pisać pracę magisterską. to będzie moja nagroda.
Jakubowe, jak Biblię można czytać kilka razy, za każdym razem inaczej. Nauczyłam się wiele, jeszcze więcej mi się skomplikowało.Tokarczuk poświęciła na napisanie kilka lat, jak kilkanaście dni na przeczytanie( na odczytanie jeszcze trzeba czasu) . Nie dziwi mnie więc mój niedosyt, obnażony deficyt wiedzy. Cieszę się, że przeczytałam i równie cieszę się, że skończyłam. Finito.
Późny komentarz, ale właśnie wczoraj skończyłem lekturę.
Książkę kupiłem na podstawie zachęcającej rozmowy redaktora Nogasia z Wojciechem Mannem podczas którejś z piątkowych porannych audycji w Trójce.
Sama książka wizualnie jest wydana bardzo pięknie, przepiękne, zróżnicowane czcionki, dość ekscentryczna maniera numerowania stron od tyłu (zapewne ukłon w stronę pisowni hebrajskiej), "przeniesienia" ostatnich słów z dołu poprzedniej strony na górę następnej, bogactwo ilustracji wszelakich... - zdecydowanie warto kupić książkę w wersji papierowej, bo jakoś nie widzę możliwości odtworzenia tego wizualnego bogactwa na Kindlu.
Po wgryzieniu się w tekst zaczęły mi jednak przeszkadzać dwie rzeczy: po pierwsze, książka jest pisana językiem współczesnym. Dialogi są współczesne. Biorąc pod uwagę mistyczny temat, dobrze by jej zrobiło zarchaizowanie języka dla dodania kolorytu - coś jak książki Bunscha czy Gołubiewa.
Po drugie, i to już jest większy zarzut, kilkakrotnie pojawiają się w książce przemyślenia bohaterów (m. in. Moliwdy), które są na wskroś współczesne - porównania Warszawy z Krakowem, opisy prowincji są jakoby żywcem przeniesione z reportaży o słoikach z Gazety Wyborczej. Nie jestem oczywiście w stanie udowodnić, że w drugiej połowie XVIII wieku nikt tak nie myślał, bądź nie mógł myśleć, jednak wydaje mi się to mało prawdopodobne. Przykładem tu wrażenia Moliwdy na temat Warszawy i jej mieszkańców, porównania życia w Brunn i w Polsce.
Na koniec mała polemika - nie wydaje mi się, że konieczne jest "przygotowanie teoretyczne" przed rozpoczęciem lektury - ono może wręcz zadziałać jak spoiler i zepsuć przyjemność czytania.
Wystarczy uzupełniać ewentualne braki czy niepewności w trakcie czytania. Ja tak zrobiłem i nie wyszedłem na tym źle. Poza tym bardzo pomocne są ilustracje - w nich jest wiele wskazówek - ilustracje są jakby uzupełnieniem tekstu, więc im też warto poświęcić trochę uwagi, a nie tylko na nie pobieżnie zerkać.
Pani Olgi nie sposób nie lubić, chociaz raczej za całokształt, bo "Księgi..." choć opasłe nie powalają. O samej autorce słów kilka tutaj http://autorzy.xyz/Olga_Tokarczuk
Czekają na swoją kolej, jak pięćset innych, i gabarytowo, trochę przerażają. Nie wiem, czy podołam. Chociaż Lód Dukaja zmogłam.
Przeczytałam Księgi Jakubowe nieśpiesznie delektując się treścią i rozmyślaniami nasuwającymi się w trakcie lektury.Dopiero po przeczytaniu sięgnełam po żródła historyczne zafascynowana magią, niesamowitością wydarzeńa by spróbować odgadnąć co mogło wydarzyć sie naprawdę a co fikcyjnie,ot taka ciekawość. Ciągle nie mogę wyjść z podziwu dla autorki, która tak pięknie, metafizycznie, duchowo potrafi postrzegać ludzi i otaczejący świat w swoich książkach np przepływająca woda przez dom w Dom nocny dom dzienny czy arcydzięgiel i niektórzy bohaterowie Prawieku i innych czasów czy wreszcie Jenta w Księgach Jakubowych.Postacie z książek pani Tokarczuk ich odczucia, rozumienie świata zostają ze mną na długo i dostarczają niesamowitych rozmyślań oraz innego postrzegania świata. To bardzo piękne odczucie i za to dziękuję pani Oldze. Pozdrawiam autorkę, gratuluję talentu i pracowitości, czekam na następne fascynacje, pozdrawiam wszystkich, którzy przeczytali Księgi lub inne siążki pani Tokarczuk
Olga Tokarczuk najlepszą pisarką moją jest! Przeczytałam jej wszystkie książki więc marny byłby ze mnie krytyk. Uwielbiam klimat metafizyczno - historycznej otchłani w Księgach Jakubowych, która niespodziewanie wciąga w zaświaty, obiecuje zbawiciela,daje drogowskaz narodowej egzystencji, pochyla się nad językami; pismem i mową potoczną i tą ukrytą w księgach, potrzebie bratniej duszy... później wypluje cię w toksycznej masie ludzkiej nienawiści, próżności i głupocie. Odmienność zawsze będzie razić. Żyd, Turek, Polak mogą się dogadać jeśli interes będzie korzystny dla wszystkich. Kupcom i handlarzom szaty i gwara nie przeszkadzają... Ale gdy ktoś morduje dziecko - musi ponieść karę i tu już sprawa przynależności do określonej frakcji, wiary, rasy zaczyna się komplikować. Jak zawsze wygra mądrzejszy, odwróci żydowską klątwę... i postawi kapliczkę. Pełno mamy takich na wioskach - są jak wyrzut sumienia...Pzdrawiam
Zaczęłam czytać i jestem zafascynowana...czekam na wieczór z utęsknieniem,bo wtedy tylko mogę czytać.Bardzo dobrze napisana ...bardzo obrazowo i malowniczo..
Właśnie przedwczoraj Olga Tokarczuk była u nas w Manchesterze na spotkaniu autorskim (tydzień po zamachu). Czytałem jej "Księgi Jakubowe" i zbiór esejów - "Moment niedźwiedzia". Jest zaskakująco skromna na spotkaniu z czytelnikami, z poczuciem humoru i wcale dobrym angielskim. Dla mnie, który interesuje się i historią i Żydami jej powieść to imponujące cacko, opera za trzy złote grosze. Barwny język, imponujący warsztat i ogromny wkład pracy w przeszukiwanie źródeł.
Jest to książka trudna. Źle się ją czyta. Irytuje zwłaszcza wątek Jenty, denerwująca maniera autorki, która tą drogą próbuje rozwiązać problemy techniczne i narracyjne. Język, którego używa Tokarczuk zawiera elementy archaiczne (zwłaszcza w listach), aż po słowa, które pojawiły sìę w II połowie XX stulecia. Znalazłem też kilka błędów rzeczowych. Książka oparta niby na faktach historycznych, niekiedy te fakty ignoruje, jak choćby w przypadku okoliczności śmierci Eliszy Szora. Denerwujący jest też styl i użyte tzw. środki literackie.Jednym słowem, pomimo pewnych cech pozytywnych - wybór tematu, próba wyjaśnienia kabały - jest to książka dla snobów.
Wreszcie książka zasługująca na Nobla, wspaniały zmysłowy, poetycki język. Książka Olgi Tokarczuk to jest po prostu ARCYDZIEŁO. Ostrzegam, książka nie dla wszystkich, bo trzeba być oczytanym i mieć szerokie horyzonty, nie mówiąc o tolerancji i wiedzy ogólnej, żeby ją choćby zrozumieć ... to na zachętę:)
O Frankistach czytałem już wcześniej, to i nie miałem problemów z czytaniem książki Tokarczuk. Tym bardziej, że ma w sobie coś: pomysł, język, swoistą "melodykę". Może jest trochę przegadana, ale nie ma tu takich jakościowych różnic jak w "Biegunach". No, ale nie o "Biegunach" tym razem. Moim zdaniem świetnie, że Tokarczuk przybliżyła postać Jakuba Franka i całkiem sporej grupy ludzi, którzy za nim poszli. Oczywiście "Księgi Jakubowe" to bardzo autorski obraz przeszłości, w jakiejś mierze wyznaniowo schematyczny dla autorki, ale dobrze. że powstał i jest. Pamiętajmy, że to jest proza, a nie historyczne opracowanie. Tokarczuk trochę sobie pofolgowała, ale to jej prawo. My będąc jej czytelnikami nie musimy być jej wyznawcami. A tak przy okazji, to gorąco polecam wydany przez Wydawnictwo Armoryka reprint książki Zygmunta Lucyana Sulimy "Historya Franka i Frankistów".
Nie dajcie się zniechęcić opiniami, że książka jest trudna, że trzeba być skupionym, że jest wielopoziomowa co utrudnia zrozumienie. Skupionym trzeba być zawsze przy słowie pisanym. Język jest bogaty i klarowny. czyta się lekko. Świat jest przedstawiony tak drobiazgowo, że obrazy ukazują się niczym film. Książka jest mistyczna, pobudza wyobraźnie, pozwala na stawianie sobie pytań. Zachęcam i polecam. Książka jest dla każdego kto chce wejść w ten świat i przeżyć go. Powodzenia!
Juz jestem po jednej trzeciej tekstu. Podoba mi sie. Bardziej niz Bieguni.
Cudna książka. Dobry materiał na film. Tokarczuk to moja mistrzyni!
Moim zdaniem tego nie mozna przeniesc na ekran.
Świetny komentarz 👍
Bo"Biegunie"to koczowisko, a ta książka jest udaną literacką próbą.
Tokarczuk idealnie odzwierciedla rzeczywistość w tej powieści. Przeczytana i sięgam po kolejną.
Mój blog: korexradom.pl/category/podklad-korkowy
I ja tak myślę
:) jeszcze przede mną, czekam na zimę, na długie wieczory i klimat. Olga Tokarczuk świetnie pisze, więc mogę się spodziewać jeszcze lepszej lektury niż recenzja, która też jest napisana bardzo dobrze.
Prześlij komentarz