Wydawca: Pauza
Data wydania: 30 kwietnia 2020
Liczba stron: 192
Przekład: Justyna Czechowska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Taka ładna
„Ta druga” może sugerować
podobne przemyślenia i stawiać pytania bliskie „O zmierzchu”, ale pozorna
wtórność tematyczna Therese Bohman wcale nie jest czymś negatywnym. Szwedzka
autorka rozwija kolejne fantazje na temat współczesnej kondycji tak zwanej
kobiety niezależnej, kierując się tym razem w inny rejon – także geograficznie,
bo akcja dzieje się w Norrköping, by nie przenosić w tle wyraźnych podziałów
społecznych egzemplifikowanych przez dzielnice Sztokholmu, gdzie rozgrywały się
wydarzenia w „O zmierzchu”. Myślę, że to dobre rozwiązanie, biorąc pod uwagę,
że „Ta druga” przede wszystkim wokół podziałów będzie rozgrywała swoją
kameralną psychodramę. Kolejna opowieść o romansie i jego konsekwencjach? Tak
można pomyśleć na początku i być w błędzie, sądząc, że właśnie romansowa
historia uniesie tu ciężar wielu skomplikowanych problemów. A jednak! Tym razem
Bohman nie nadaje imienia swojej bohaterce, bo portretowana kobieta jest sumą
teorii, poglądów, sugestii oraz wniosków wypływających ze zderzenia przede
wszystkim dwóch rodzajów pochodzenia. Klasa robotnicza jako efektowny
dodatek do mieszczańskiego życia klasy średniej. Kobieta wyrosła z deficytów i
niedoborów, która w oczach majętnego kochanka definiowana jest zdaniem: „Jesteś
taka ładna”. Zderzenie światopoglądów, statusów życia i pojmowania tego, co ma
być zachowawcze. Opowieść o genialnym buncie wobec pozorowanego życia i świetny
dramat demaskacji tego, czym mogą być pozory.
Bohaterka powieści robi to,
czego robić nie musi. A właściwie to, co powinna robić, biorąc pod uwagę jej
pochodzenie. Widzimy na początku, że jest esencją tego, co wynika z codziennych
relacji ludzi w klasie robotniczej. Zna swoje miejsce w szeregu, jest potulna,
doskonale rozumie hierarchię społeczną i wie, na którym szczeblu jej drabiny ma
stać. A jednocześnie wydobywając się z tego, co jest stereotypowe, zauważa
uproszczenia i ośmiesza je – sięgając w inny rejon, dotykając kwestii tak
zwanej wolności, zwracając uwagę na fasadowość feminizmu i kontestując kobiecą
solidarność jako całość. Zdecyduje się na śmiałość i uzna, że to ona będzie
projektantką doskonałego romansu. Uwiedzie takiego mężczyznę, jakiego chce
uwieść, i zrobi to na własnych warunkach. Okoliczności tego romansu są proste,
może nawet zbyt proste. To, jak Bohman portretuje relację kobiety z lekarzem
szpitala, w którego stołówce pracuje, nie jest już tak dopracowane jak celność
i prowokacyjność spostrzeżeń wynikających z rozwoju tej relacji. Tu pojawiają
się słabe fragmenty tej prozy, jak choćby pretensjonalna scena pierwszego aktu
miłosnego i jego rzekomej niezwykłości. Dalej jest już jednak dużo lepiej, bo
robi się bardzo niejednoznacznie. To bohaterka pierwsza inicjuje kontakt ze
swoim teoretycznym kochankiem. To ona rozda karty w finałowym rozwiązaniu, choć
nic nie wskazuje na to, że będzie panować nad swoją sytuacją. Rozdarta
między pragnieniem bycia pisarką, artystką, a codziennością, która wymusza
dokonywanie prozaicznych wyborów. Projektantka romansu doskonałego, nad którym
będzie od początku do końca panować. Uwodzicielka świadoma i konsekwentna, choć
chwilowo poczuje, że nie panuje nad swoimi emocjami. Ale też poszukiwaczka
bratniej duszy, którą odnajdzie w kimś dla niej zaskakującym.
W tym momencie warto
wspomnieć, że powieść ma świetnie dobrany dwuznaczny tytuł, bo trzeba spojrzeć
również na kogoś, kto pojawi się w otoczeniu głównej bohaterki. Charyzmatyczna
Alex skradnie serce bohaterki poszukującej przynależności i choć chwilowego
rozstania z egzystencjalną samotnością. Ta druga stanie się powodem tego, że
romansująca pomoc kuchenna ujrzy swoją relację w innym świetle. Ujrzy ją przede
wszystkim przez pryzmat własnych oczekiwań – nie tych pozornych, łatwych do
zwerbalizowania. Therese Bohman nie zaprezentuje tu stereotypowego romansu z
oczywistymi jego konsekwencjami w tle. Chociaż podmiotowo potraktuje mężczyznę,
bo nada mu imię, to jednak jej bohaterka jako pewien zbiór przekonań będzie tu
dominować nad całym światem przedstawionym.
Bo „Ta druga” to przede
wszystkim obraz życiowego bezdroża, na którym pojawiają się niejasne i
nieczytelne drogowskazy pokazujące, w którą stronę ruszyć. Krajobraz
emocjonalnych wątpliwości bohaterki świetnie obrazuje metafora nieczynnego
terminalu portowego w Norrköping. Kobieta Bohman chciałaby ruszyć w drogę jak
zablokowane na wodzie statki, ale nie może, trwa jak one w bezruchu, nie jest
gotowa wyprawić samej siebie w życie. Zabrała ze sobą szereg uprzedzeń względem
ludzi i wrastając w nie, stała się samotna w stylu Dostojewskiego, którego duch
unosi się nad tą książką. Jest pochodną tego, co dotychczas uwierało, i tego,
co dopiero się rozwija jako idea, życiowe przekonanie. Jest gniewem bezsilności
klasy robotniczej, ale także przemyślanym buntem skierowanym przeciw kobietom,
które emancypują się na prawach podległych uproszczeniom. Jest jednocześnie
siłą samostanowienia oraz bezradnością, kiedy dociera do niej, jak bardzo
chciałaby przynależeć do swojego lekarza. Czy ten związek zmieni spojrzenie
kochanków na rzeczywistość? Bohman rozgrywa tu mistrzowską psychodramę, w
której zderza się to, kim bohaterka chciałaby być jako kobieta, z tym, kim musi
być z racji swojego pochodzenia, ale także miejsca we współczesnym świecie.
Płeć jest tu stygmatem, a stanie się siłą. Wyobcowanie będzie tym silniejsze,
im większe wymagania wobec wyjścia poza płeć będzie stawiać sobie ta, która
niekoniecznie jest drugą. Ale ulega wpływom i rozpaczy egzystencjalnej, która
może się zamienić w siłę… przy odrobinie zdrowego egocentryzmu. Bo okaże
się jednak, że nie jest tak, iż mężczyźnie wolno we współczesnym świecie
więcej, a kobieta bywa odbiciem jego pragnień i oczekiwań. Interesująco
rozegrana rozprawa między tym, co przynależne płci, wiedzie nas też w kierunku
rozważań na temat tego, jak wygląda struktura rzeczywistości, gdzie od wieków
zakorzeniły się uproszczenia, a płeć ma w sobie tak wiele oczywistych
definicji.
Bardzo lubię czytać Therese
Bohman, bo z każdej jej niepozornej powieści wydobywa się refleksja, która
znacznie wyprzedza czas, jest wyjątkowo nowatorska, antycypuje dramat
niezrozumiany jeszcze głębiej – ani przez kobietę, ani przez przyglądające się
jej otoczenie. „Ta druga” to również przewrotna opowieść o samostanowieniu,
w której autorka ciekawie pokazuje mechanizmy zawłaszczania drugiego człowieka
stające się jednak pułapką, uderzające z wielką zwrotną siłą. To książka
nieoczywista, jeśli spojrzeć również na to, przed czym bohaterka ratuje samą
siebie. Z doskonałym i przemyślanym zakończeniem. Opowieść o wyobrażeniach,
idealizacjach, projektowaniu sobie planu na życie, ale głównie o tym, co to
życie często determinuje – stanie konta i wynikających z niego komplikacjach
albo udogodnieniach. Bardzo ciekawa książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz