Wydawca: Marginesy
Data wydania: 13 kwietnia 2016
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 37,90 zł
Tytuł recenzji: Spotkania z samym sobą
Prozę poetycką Julii
Fiedorczuk pod sugestywnym tytułem "Nieważkość" uznałem za jedno z
najważniejszych wydarzeń literackich ubiegłego roku. Z wielkimi nadziejami
sięgałem po „Bliskie kraje” i to, co ujęło mnie najbardziej, to ta niezwykła
forma niedomykania tekstu, pozostawiania czytelnika w zdumieniu, osłupieniu,
smutku lub niekiedy rozpaczy. Fiedorczuk w swych opowiadaniach nie wyjaśnia
świata tak dokładnie jak w „Nieważkości”, choć w dalszym ciągu penetruje sfery
kobiecych przeżyć. Tych związanych z upływem czasu przede wszystkim, bo nad
całym zbiorem unosi się wyraźne przekonanie, że każdy z nas kiedyś przejdzie
przez ostatnie zamknięte drzwi, o czym autorka opowiada w pierwszym tekście, „Właśnie
tu wybuduję świątynię”. Ta książka nie jest ani naiwną, ani nazbyt patetyczną,
ani też dydaktyczną czy bezkompromisową rozprawą z przemijaniem, albowiem ma
ono tutaj kilka możliwych znaczeń – bywa opresyjne i frustrujące, ale staje się
także źródłem inspiracji. Fiedorczuk
stara się szukać tych momentów przemijania, w których spotykamy się ze sobą
naprawdę. Niekiedy po raz pierwszy świadomie, gdy dotrze do nas smutna prawda o
tym, że dotychczasowe życie nie miało zasadniczej treści i że zabrakło
determinacji oraz odwagi, by wywalczyć spełnienie na przekór upływowi czasu.
Opowiadania są umiejscowione w konkretnych, realnych sytuacjach, ale w
większości przypadków odchodzą od nich na rzecz poetyckiej wizji czy
dwuznacznego przesłania. Autorka nie domyka swoich tekstów, bo wyraźnie
pokazuje – zaznaczając to w posłowiu – iż język literatury zdolny jest do opisu
tylko fragmentu przeżyć oraz interakcji społecznych. „Bliskie kraje” to próba
przybliżenia tego, co można zapisać w języku i wyrazić w słowie, oraz
wszystkiego tego, co wymyka się werbalizacji i ucieka z naznaczonych
niejasnościami światów przedstawionych.
„Jestem taka różna” – mówi o
sobie bohaterka „Lśnienia”. Fiedorczuk chce zobrazować różnorodność, ale
jednocześnie pokazać całą gamę fundamentalnych pragnień i doznań, które stają
się doświadczeniem każdego, ale nie każdy jest w stanie to doświadczenie
opisać. Naczelną bolączką w
opowiadaniach jest świadomość tego, że miniony czas nie dał satysfakcji, a ten
nadchodzący jest tylko niewiadomą. Autorka wykorzystuje ciekawą dychotomię –
obrazuje losy naiwnych dziewczynek i dojrzałych kobiet. Jedne stoją u początku
swojej drogi życiowej, która naznacza ich pewnego rodzaju niepokojem. Drugie niepokoi przemijanie. To, że
jest ono tak rozpaczliwe w swym wymiarze i tak często wiąże się z samotnością.
Bohaterki Fiedorczuk żyły czasem nie w swoim imieniu jak sekretarka pisarza z „Rozgwiazdy”,
która chce po jego śmierci wchłonąć niewydany dorobek i ślady cudzego życia.
Czasami musiały postawić się w opozycji wobec życia i człowieczeństwa, by
poznać smak lepszej formy istnienia – tu nasuwa się skojarzenie z tekstem „Imago”.
To także bohaterki podróżujące, poszukujące odpowiedzi na niezadawane do tej
pory pytania. Niekiedy – opowiadanie „W drodze” – przemierzają tysiące
kontynentów tylko po to, by zrozumieć jedną linijkę wiersza. Wszystkie
odczuwają pewien dyskomfort istnienia i rozpaczliwie próbują wydobyć z niego coś,
po co do tej pory nie sięgały. Są zdeterminowane, smutne i gotowe na wszystko.
Zmiana jawi się jako stan oczekiwany od lat, ale nigdy niezrealizowany. Czy
wystarczy na nią czasu, skoro jego upływem nie możemy manipulować i jest on tak
okrutnie bezlitosny?
Julia Fiedorczuk opowiada
także o ludziach zbędnych i nieadekwatnych do rzeczywistości. W opowiadaniu „Strefa
unikania” portretuje człowieka, który nie wziął życia w swoje ręce i zawęził
własny horyzont myślowy. Tu autorka snuje rozważania nad tym, dlaczego sami
potrafimy sobie skutecznie zasłonić świat. Proponuje także światy alternatywne.
Te wybierają bohaterki opowiadań „Bliskie kraje” i „Zetka”. Stają się kobietami
marginalizowanymi. Takimi, które nie uczestniczą w głównym nurcie życia, a ich porządek
kształtowany jest przez coś, co dla innych jest źródłem niechęci, czasem
obrzydzenia. Paradoksalnie ci zmarginalizowani bohaterowie zdają się odczuwać
więcej niż inni. Plastyczne opisy ich świata wyzwalają ciekawość. W tych
światach nie ma tak wielu tęsknot, chociaż Ewka z „Bliskich krajów” tęskni za
miłością i szuka jej namiastki.
Opowiadania
Fiedorczuk konfrontują ze śmiercią. W sposób najbardziej czuły chyba w
opowiadaniu „Mech”. Bezkompromisowo i okrutnie w „Strefie unikania”. To nie
tylko kwestia przejścia przez przywołane na wstępie ostatnie drzwi. To także
czas ostatecznego rachunku sumienia. Kres możliwości, doznań i przeżyć.
Przejmujący i przerażający jak zapowiedź wojny pod różnymi postaciami – także
przecież obecnej w kilku tekstach. O ile śmierć jest ewolucyjną formą
zamknięcia życia, o tyle wojna jest okrucieństwem, w którym odbiera się szanse
na odnalezienie wewnętrznej harmonii. Wojna to chaos i bestialstwo. Podobnie
jak tendencja ludzka do niszczenia środowiska i do wyrywania światu wszystkiego
bez wzajemności, bez oddawania i bez podziękowań. Teksty Fiedorczuk odnoszą się
także do globalizacji oraz kilku aspektów kultury masowej. W „Punku dla
menadżerów” na przykład obserwujemy, w jaki sposób poezja wchodzi w sferę
popkultury. Fiedorczuk sygnalizuje także kilka chorób cywilizacyjnych i
ustawicznie powraca do poczucia osamotnienia. Nie pozwala bohaterom wyzwolić się
od niego, w związku z czym muszą się z samotnością oswoić. To także ma swoją
cenę. Przeżywanie i używanie świata zawsze u Fiedorczuk ma swoje konsekwencje.
„Bliskie
kraje” to opowieści tajemnicze i takie, w których ludzka egzystencja jawi nam
się jako walka na kilku możliwych frontach. To opowiadania o tożsamości. O tym,
ile sił musimy włożyć w to, by żyjąc, nie zapominać siebie, by pisać siebie na
nowo, od nowa definiować, być ze sobą w zgodzie i bez wahania sięgać po każdy
kolejny dzień. Julia Fiedorczuk proponuje prozę
zaangażowaną w problemy współczesnego świata, silnie osadzoną w polskich
realiach, ale jednocześnie uniwersalną – opowiada bowiem o obliczach strachu
oraz o różnorodnych nadziejach. Opowiada o obietnicach lepszego jutra oraz
złudzeniach, w których żyjemy, nie spodziewając się jakiejkolwiek odmiany
kolejnego dnia. Ujmujące i zaskakująco trafne w obrazowaniu złożoności świata
przeżyć opowiadania, które mocno zapadają w pamięć. Pozostawiają w niej ślad,
który może uwierać. Bo życie to ciągłe poczucie tego, że coś na umyka i że
czegoś nie zrobiliśmy. Fiedorczuk mnoży zagadki oraz pytania, oswajając ludzką
niepewność i niepokój XXI wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz